Hanna Lis: groźby prezydenta wycięto z "Wiadomości"
Hanna Lis twierdzi, że nikt jej oficjalnie nie poinformował o odsunięciu od prowadzenia "Wiadomości" w TVP. - Jestem przekonana, że to nie jest decyzja prezesa Urbańskiego. Sławomir Siwek z zarządu głosował przeciwko podpisaniu ze mną kontraktu. Moje zawieszenie zbiegło się z jego silniejszą pozycją w zarządzie - mówi prezenterka "Gazecie Wyborczej". - Krzysztof Rak zablokował informację, że prezydent groził Monice Olejnik, a Gosiewski przysyłał listy do TVP, w których krytykował nasz program - dodaje Lis.
11.12.2008 | aktual.: 11.12.2008 11:40
Hanna Lis mówi gazecie, że jest zaskoczona doniesieniami o odsunięciu jej od prowadzenia sztandarowego programu informacyjnego TVP. - Nikt mnie oficjalnie nie poinformował, że zostałam zawieszona. W środę wieczorem zadzwoniła do mnie rzeczniczka telewizji Aneta Wrona z pytaniem, czy coś wiem. A ja nic nie wiedziałam. Podczas kolejnej rozmowy powiedziała mi tylko, że dostała polecenie od szefa biura zarządu TVP Jana Polkowskiego, że ma informację o moim odsunięciu potwierdzać. A na pytanie o powód odpowiadać "bez komentarza".
Na pytanie, czy przyczyną jej odsunięcia może być niezadowolenie PiS z prowadzonych przez nią "Wiadomości" potwierdza, że Przemysław Gosiewski przysyłał pisma, w których krytykował program, np. za to, że nie informowano w nim o ważnym z punktu widzenia PiS wydarzeniu. - Przecież my informujemy o tym, co jest ważne z punktu widzenia widza, a nie jakiejś partii - mówi Lis. I dodaje, że wiceszefowa programów informacyjnych w TVP Patrycja Kotecka, która wprost mówiła reporterom: "Nie puścimy tego, bo to może zaszkodzić PiS-owi", nie przychodziła do redakcji, gdy Lis prowadziła "Wiadomości".
Hanna Lis mówi, że miała w "Wiadomościach" szerokie pole manewru. Gdy ostatni raz rozmawiała z Rakiem, planowali rozwój "Wiadomości". - Dlatego jestem pewna, że to nie jego pomysł, by ogłaszać, że stracił do mnie zaufanie - mówi.