Hanna Gronkiewicz-Waltz pozwała "Nasz Dziennik"
Przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel
społeczny żąda Hanna Gronkiewicz-Waltz od "Naszego Dziennika" za
sugestie, by jako prezes NBP miała w latach 90. pomóc mafii w
przejęciu Dolnośląskiego Banku Gospodarczego. Pozwani chcą
oddalenia powództwa.
08.04.2008 | aktual.: 08.04.2008 17:39
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wezwał na 19 maja Gronkiewicz-Waltz oraz autora artykułu, którym obecna prezydent stolicy poczuła się urażona. Sąd oddalił zaś wnioski pozwanych, by na świadków wezwać gangstera Wiesława Michalskiego ps. "Olsen" oraz członków sejmowej komisji śledczej ds. banków, w tym jej szefa Adama Hofmana (PiS).
W czerwcu 2007 r. "NDz" w artykule Wojciecha Wybranowskiego pt. "Gronkiewicz, bank i gangsterzy" zasugerował - powołując się na Michalskiego, biznesmena-aferzystę, powiązanego z przestępczym podziemiem - że Gronkiewicz-Waltz miała pomóc mafii w przejęciu banku i kontaktowała się z gangsterami. Według "NDz", prezydent Warszawy unikała odpowiedzi na pytania gazety o te kontakty. Pisano też, że nie chce ona zeznawać przed komisją śledczą.
Gronkiewicz-Waltz wytoczyła wydawcy i naczelnej "NDz" proces o ochronę dóbr osobistych. Prezydent Warszawy żąda opublikowania na koszt pozwanych przeprosin w "NDz", "Rzeczypospolitej", "Dzienniku" i "Gazecie Wyborczej". Ma w nich paść stwierdzenie, że "NDz" z naruszeniem zasad rzetelności sugerował, iż powódka pomagała mafii w przejęciu banku i kontaktowała się z gangsterami. Pozew żąda też od pozwanych wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia.
Pełnomocnik pozwanych mec. Krystyna Kosińska wnosiła o oddalenie pozwu. To była rzetelna relacja dziennikarza z rozmowy z Michalskim - mówiła przed sądem. Dodała, że "NDz" działał w interesie publicznym.
Tu nie chodzi o rzetelność przekazu relacji Michalskiego, tego nie kwestionujemy - mówił sądowi pełnomocnik powódki mec. Jerzy Nauman. Jeśli b. prezesa NBP i prezydenta największego miasta może skutecznie pomówić ktoś, kto stoi pod ciężkimi zarzutami, a dziennikarz nie musi weryfikować jego słów, to oznacza to całkowitą anarchię w dziennikarstwie - dowodził.
Informację mogła zweryfikować sama powódka, ale z tego zrezygnowała, nie odpowiadając na pytania "NDz" - odparła mec. Kosińska. Dodała, że powódka w czerwcu 2007 r. demonstrowała niechęć do komisji śledczej, przed którą się nie stawiła.
Mec. Nauman replikował, że nie odpowiada się na pytania typu "ile razy Panią zgwałcono". Podkreślił, że mec. Kosińska nie powiedziała, iż sąd potwierdził już prawomocnie, że komisja nie miała prawa wzywać Gronkiewicz-Waltz. Adwokat zaprzeczył, by do dziś powódka nie zajęła stanowiska w całej sprawie, jak twierdzi mec. Kosińska. Ona zajęła stanowisko, wnosząc pozew o oszczerstwo - dodał Nauman.
Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym. Na nim też spoczywa ciężar wykazania, że jego działanie nie było bezprawne.