Hańba domowa po Miłoszu
Po śmierci Czesława Miłosza w polskiej opinii publicznej ujawniły się dwa nurt. Pierwszy tworzą ludzie widzący w zmarłym wielkiego artystę i myśliciela, człowieka, bez którego nasz krajobraz duchowy byłby nieporównywalnie uboższy, poetę, dzięki któremu polska kultura znana jest na całym świecie. Jednym z najważniejszych głosów tego nurtu jest list, jaki z okazji pogrzebu Miłosza do kardynała Macharskiego nadesłał Jan Paweł II - podkreśla komentator "Rzeczpospolitej" Jan Skórzyński.
28.08.2004 | aktual.: 28.08.2004 09:14
Nurt drugi, marginalny, ale krzykliwy - zauważa komentator "Rz" - to taki, który odsądza zmarłego od czci i wiary, zawsze lustruje jego życiorys w poszukiwaniu grzechów wobec Boga i Ojczyzny, traktując wielkiego polskiego poetę jak narodowego odszczepieńca.
Czy Miłosz zawsze dokonywał w swej działalności publicznej mądrych wyborów? Czy nie ma w jego życiorysie momentów wahań i słabości? Oczywiście - są. Poeta, świadek XX wieku, miał na własnej skórze wygarbowane szaleństwa i pomyłki tego straszliwego stulecia. O jego wielkości stanowiło nie to, że się od ich całkowicie uchronił, ale że potrafił zdać sobie sprawę i nam sprawę z przygód zniewolonych umysłów - wyjaśnia komentator "Rzeczpospolitej". (PAP)