Hamas może rządzić?
Żadna z dwóch największych partii politycznych najprawdopodobniej nie zdobędzie wyraźnej większości w nowym parlamencie palestyńskim - powiedział wieczorem, po zamknięciu lokali wyborczych, Chalil Szikaki z Palestyńskiego Ośrodka ds. Badań Politycznych. Szikaki poinformował, że z przeprowadzonych sondaży przed lokalami
wyborczymi wynika, iż rządząca obecnie partia Al-Fatah może liczyć
na ok. 58 miejsc a radykalny Hamas na 53 w 132-osobowym parlamencie.
Oznaczałoby to, że dużą rolę w formowaniu nowego rządu mogą odegrać małe ugrupowania i deputowani niezależni. Teoretycznie jest możliwe, że to Hamas będzie miał szansę sformować nowy rząd - dodał Szikaki.
Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że frekwencja wyniosła 77,6%, a nieoficjalne wyniki wyborów mają być znane w ciągu 24 godzin.
Wybory - według pierwszych opinii - przebiegły spokojnie. Lokale wyborcze zamknięto o godzinie 19.00 (18.00 czasu warszawskiego), jedynie w Jerozolimie Wschodniej były czynne dwie godziny dłużej, gdyż - jak powiedziała rzeczniczka prasowa Centralnej Komisji Wyborczej - restrykcje izraelskie zakłóciły przebieg głosowania.
Lider Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas, który głosował w Ramalii, na Zachodnim Brzegu, zaapelował po wyborach do wspólnoty międzynarodowej o pomoc we wznowieniu rozmów pokojowych z Izraelem.
Do głosowania w pierwszych od 1996 roku wyborach parlamentarnych uprawnionych było blisko 1,3 mln ludzi, którzy wybierali 132 deputowanych do Palestyńskiej Rady Narodowej. Elekcja, odbywająca się w warunkach zablokowania procesów pokojowych, jest decydującą próbą dla rządu prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.
Rządząca partia Al-Fatah poszła do wyborów podzielona między zwolenników arafatowskiej starej gwardii i nowe pokolenie związane ze zbrojnym ramieniem organizacji - Brygadami Męczenników Al-Aksy.