Halo, Socjaldemokracja się sypie!
Opolska SdPL nie ma już regionalnych władz. Wczoraj jej liderzy wystąpili z partii. Spotkanie wyznaczyli w ogródku piwnym.
Dzwonię do Marka Borowskiego, lidera Socjaldemokracji, jej kandydata na prezydenta. Sekretarka łączy z marszałkiem: - Czy pan wie, że właśnie rozpadły się wasze władze na Opolszczyźnie? - Oni, proszę pana, nie wystąpili, tylko złożyli dymisję z funkcji – twierdzi marszałek Borowski.
Zasłaniam dłonią telefon: - Na pewno panowie wystąpiliście z partii? - pytam.
Kiwają głowami, że tak.
- Jednak kilka godzin temu wrzucili do skrzynek listy z rezygnacją z członkostwa w partii – informuję marszałka.
- Są obok pana?
- Po drugiej stronie stołu.
- Proszę dać im telefon.
Krzysztof Spychaj, do wczoraj szef opolskiej SdPL, odchodzi na bok ze słuchawką przy uchu.
- Historyczny moment – pokpiwa Artur Bogucki, członek zarządu opolskiej SdPL: - Pierwszy raz przewodniczący Krzysztof Spychaj dostąpił zaszczytu rozmowy telefonicznej z liderem partii.
Po 32 minutach i pięciu sekundach. Spychaj oddaje mi słuchawkę.
- Ten konflikt ma podłoże charakterologiczne – mówi Borowski. – Spychaj i Szteliga to charaktery nie do pogodzenia. Nie komentuję dzisiejszej decyzji ani Spychaja, ani pozostałych członków zarządu.
- Panie marszałku, przeciwko zamysłowi przyjęcia osła Jerzego Szteligi do klubu parlamentarnego SdPL protestował nie sam Spychaj, ale partia. Gdzie tu zatem miejsce na konflikt charakterów?
- Bez komentarza. Do widzenia.
Krzysztof Spychaj relacjonuje rozmowę z przewodniczącym Borowskim:
- Miał żal za to, że rozmawiamy z gazetą. Ale teraz zależy mi wyłącznie na tym, by nasze odejście z partii odbyło się możliwe bezboleśnie. Żeby na zawirowaniu nie ucierpieli ludzie autentycznie wartościowi, przyjaciele i koledzy, których w tej partii poznałem.
Dlaczego odchodzą?
Piotr Podstolak, szef sądu partyjnego, członkowie zarządu: Marek Katolik, Artur Bogucki i szef partii w regionie – Krzysztof Spychaj – tłumaczą tę decyzję podobnie:
- Z Borowskim, mimo że lojalnie graliśmy w jego drużynie, nie mieliśmy żadnego kontaktu. Gdy prosiliśmy o aktualne wiadomości, odsyłał nas do internetowego „newslettera”. Traktował nas jak chłopców potrzebnych do rozklejania plakatów w czasie kampanii, którzy potem najlepiej, jakby się zamknęli.
Opisują swoje spotkanie z Borowskim sprzed tygodnia, gdy przyjechał na festiwal:
- Zero kontaktu. Gdy my mu tłumaczymy, że jego decyzja o rozwiązaniu partii w październiku po to, by razem z UP stworzyć nową partię lewicy jest zabójcza, on nie reaguje. Gdy my mu tłumaczymy, że przyjęcie posła Szteligi do klubu byłoby dla nas też zabójcze – on także nie reaguje.
Mówi: poczekajmy, aż emocje ostygną. A co jest w tle tego pustego gadania? Otóż zamysł, by partię na jesieni rozwiązać, a Szteligę przyjąć, choćby na siłę. No więc my takiej polityce nie chcemy użyczać własnych twarzy. Bo to nas w końcu zapytają - coście tu nawyrabiali?!
Mają żal jeszcze o coś: o to, że ich zdaniem liderzy SdPL najwyraźniej szykowali się do poparcia Szteligi w jego kampanii do Senatu.
Z pubu dzwonimy do jeszcze jednego członka zarządu opolskiej SdPL. Jana Myśleckiego, wiceprzewodniczącego.
- Kazał przekazać prasie, że on też od tej chwili nie jest już członkiem SdPL – mówi Podstolak.
To oznacza, że połowa opolskiego zarządu jest już poza partią. Od pewnego czasu mówiło się w środowisku opolskich polityków o tym, że Krzysztof Spychaj, lider opolskiej SdPL weźmie co najmniej drugie miejsce na liście wyborczej do Sejmu. Po ogłoszonym przez Borowskiego porozumieniu z UP i Zielonymi, w regionie zapanowała konsternacja, bowiem centrala bez pytania nikogo stąd o zdanie zarządziła, że z miejsca pierwszego na Opolszczyźnie wystartuje Arkadiusz Kasznia (rzecznik klubu parlamentarnego i poseł bez szans na reelekcję z Lubelszczyzny), a z drugiego Krzysztof Wiecheć – lider opolskiej UP.
- To przelało czarę goryczy – mówią byli już dziś liderzy opolskiej SdPL: - Tylko że Borowski mógł to powiedzieć otwarcie: jesteście nam potrzebni jako dostarczyciele głosów, bo to, co dla was najlepsze – to my wiemy w centrali!
- Chcesz mieć drugie miejsce i się uspokoisz? – miał zapytać Borowski Spychaja wczoraj przez telefon.
I ponoć nie mógł uwierzyć, że taki handel Spychaja nie interesuje. Czterej „wychodźcy” z opolskiego zarządu SdPL pójdą w piątek na zwołane w trybie pilnym posiedzenie zarządu partii po to tylko jednak, by rozliczyć się ze spraw bieżących i z szacunku dla pozostałych w firmie kolegów.
- Nie ma mowy, byśmy zmienili decyzję – mówi Spychaj.
Mirosław Olszewski
Opinie Nie mogę mówić Jolanta Banach, szefowa klubu parlamentarnego SdPL:
- Nie znam sprawy, dowiaduję się o niej od pana. Nie znam intencji ani argumentacji działaczy z Opola. Nie mogę się wypowiadać w tej sprawie.
Przykro mi
Jerzy Szteliga, poseł niezrzeszony:
- Przecież zrezygnowałem ze starań o członkostwo w klubie parlamentarnym SdPL! Jeśli jestem powodem niesnasek i dramatycznych decyzji członków tej partii, to przyznam, że w ogóle nie rozumiem dlaczego. Przykro mi.