Halloween to przeżytek, pora na... Holywins
Francuzi coraz mniej chętnie świętują
Halloween, a akcesoria związane z tym świętem sprzedają się gorzej
niż kilka lat temu - podają francuskie media. Kościół katolicki
proponuje zaś własne święto o nazwie
Holywins czyli "święte
zwycięża!".
01.11.2008 | aktual.: 01.11.2008 19:11
Halloween, który przywędrował do Francji z USA około dziesięciu lat temu, z roku na rok zdaje się tracić na popularności. Jeszcze przed kilku laty, w okresie szczytu jego powodzenia, witryny sklepów uginały się pod dekoracjami i kostiumami dla miłośników czarownic, duchów i upiorów, a na ulicach można było zobaczyć poprzebierane dzieci proszące o cukierki. To już jednak przeszłość, mimo że sprzedawcy słodyczy nadal notują nieco większe obroty w okresie tego święta.
Dla Francuzów Halloween pozostaje jednak jedną z wielu okazji do dobrej zabawy, a liczne paryskie kluby w piątkowy wieczór kusiły klientów specjalnymi, przebieranymi imprezami w stylu horroru.
Halloween przeżywa dziś we Francji okres całkowitego schyłku - twierdzi w wywiadzie dla dziennika "France Soir" francuski religioznawca Odon Vallet. Dzieje się tak, gdyż, jego zdaniem, wielu Francuzów jest przywiązanych do odwiedzania zmarłych na cmentarzach w czasie Wszystkich Świętych i Zaduszek. Jak podkreśla, Halloween ma małe szanse zakorzenić się w kręgu krajów o tradycji łacińskiej i katolickiej, choćby nawet tak laickich jak Francja, gdyż pochodzi z zupełnie innej niż francuska kultury anglosaskiej.
Od 2002 roku młodzież katolicka z diecezji paryskiej proponuje swoje święto - pod nazwą Holywins - jako alternatywę dla pogańskiego Halloween. Holywins to według pomysłodawców wieczór zabaw obchodzony z okazji Wszystkich Świętych - po to, by "obwieścić siłę wiary i nadziei w obliczu śmierci".
Obchodzący to święto, w większości młodzi katolicy, zbierają się co roku na placu pod kościołem Saint-Etienne du Mont przy Panteonie w Paryżu. Odbywa się tam modlitewne czuwanie oraz koncerty zespołów grających rocka chrześcijańskiego i gospel. Co roku te spotkania gromadzą kilka tysięcy osób.
Szymon Łucyk