Guru groźnej sekty na wolności
Ryszard Matuszewski albo Lalit Mohan - jak każe się nazywać, planował zamach na Jana Pawła II, pobił kobietę, która chciała odejść z jego sekty, grozi swoim wrogom i starszy ich. Powinien siedzieć w areszcie. Ale jeden sąd uznał, że Matuszewski jest niepoczytalny. Drugi, że z własnej woli będzie się stawiał na rozprawy. Matuszewski zniknął. Czy uda się go odnaleźć przed planowaną wizytą Benedykta XVI w Polsce? - zastanawia się "Super Express".
16.02.2006 | aktual.: 16.02.2006 07:24
Gazeta przypomina, ze w 1996 roku Matuszewski założył Bractwo Zakonne Hiniavanti. Ogłosił się mistrzem duchowym i synem bożym. Kazał się nazywać Lalit Mohan. Od członków sekty wymaga bezwzględnego posłuszeństwa.
O Lalicie Mohanie zrobiło się głośno tuż przed wizytą Jana Pawła II w 2002 roku. Guru nawoływał wówczas swoich wiernych do zorganizowania zamachu na papieża. Wpadł w ręce CBŚ na kilka godzin przed przylotem Jana Pawła II. Po kilku miesiącach aresztu został uznany za niepoczytalnego i wypuszczony. Czy teraz, przed wizytą Benedykta XVI, może znowu spróbować ataku?
- My go łapiemy, a sąd go wypuszcza i znowu każe nam go szukać - mówi jeden ze śląskich policjantów. Niewykluczone, że Matuszewski uciekł za granicę. Ale wciąż jest groźny. Ma grupę oddanych mu bez ruszty ludzi.
Tymczasem Mohan zaszył się gdzieś i z ukrycia zaczął prześladować m.in. Dariusza Piotrka ze śląskiego Centrum Informacji o Sektach. - Oplakatował osiedle, na którym mieszkam, informacjami, że jestem pedofilem. Dostaję e-maile z pogróżkami. W jednym groził, że napadnie na mnie i moją rodzinę - mówi Piotrek. Pogróżki dostają ludzie z policji, prokuratury i sądów, które wydawały wyroki przeciwko niemu.
Bractwo Himavanti stale zmienia oblicza. - Niedawno założyli Stowarzyszenie Macierz, które ma m.in. organizować kolonie dla dzieci. Pod pozorami pożytecznych inicjatyw działa bardzo groźna sekta. Mohan za pomocą hipnozy zmusza ludzi do całkowitego posłuszeństwa - ostrzega "Super Express". (PAP)