Gudzowaty ma głos
Zapytany jak ocenia działalność komisji
śledczej do spraw Orlenu, Aleksander Gudzowaty - dyrektor
Bartimpeksu - odpowiada "Życiu", że przez lata nagromadziło się
wiele spraw niewyjaśnionych, z podwójnym dnem, będących podłożem
posądzeń. Komisja poselska jest do wyjaśnienia takich spraw
potrzebna.
27.12.2004 | aktual.: 27.12.2004 06:27
Jak się słyszy, mamy mnóstwo przykładów na to, że prokuratura, podobnie jak służby specjalne, działają w sposób wybiórczy, mówi Gudzowaty. Być może te organa są mało samodzielne i działają na zamówienie polityków. I to w procesie wielkiej transformacji w Polsce jest wielkim nieszczęściem. Elity polityczne są nieukształtowane, wydaje się im, że wszystko wolno. Dlatego na każdym skrzyżowaniu powinien stać sędzia i pilnować prawa, procedur. Niezależnie od tego jaka jest ta komisja, kto ją desygnował, to boją się jej potencjalni klienci.
Inna rzecz, to jakość pracy tej komisji. Jawi się ona nie jako organ śledczy, a jako organ całkiem polityczny. Oczywiście to może wynika z tego, że członków desygnują do tej komisji partie polityczne i siłą rzeczy przenoszą się do niej pewne poglądy polityczne, ale to wcale nie jest powód, żeby na każdym kroku akcentować swoją odmienność. Polityk ma obowiązek szukania konsensusu; to inkwizytor ma obowiązek tępienia nieakceptowanej przez siebie odmienności - twierdzi Gudzowaty.
A zapytany, czy liczy się z wezwaniem przed komisję sejmową ds. afery Orlenu, przedsiębiorca odpowiada, że nie. Ja jestem - mówi Gudzowaty - przedwojenny, więc tak się zachowuję, według dawnych obyczajów, że nie muszę się bać.
W obszernym wywiadzie dla "Życia", zatytułowanym "Spreparowali nam życiorys", Gudzowaty mówi też m.in. o handlu rosyjskimi surowcami energetycznymi, koncepcjach zaopatrywania Polski w gaz oraz kontraktach offsetowych z Amerykanami. (PAP)