Grzegorz "zniszczę cię" Schetyna kontra "spółdzielnia"
Trudno pojąć polską politykę bez uwzględnienia walk frakcyjnych. W każdej partii rywalizujące ze sobą grupy walczą o władzę, choć oficjalnie politycy zawsze powtarzają, że żadnych podziałów nie ma - pisze "Rzeczpospolita".
18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 09:46
Gazeta przytacza słowa byłego premiera Leszka Millera, który kilka lat temu powiedział, że "przeciwnicy są w innych partiach, we własnej są wrogowie". Dlatego wewnętrzna rywalizacja jest w polskiej polityce zajęciem, na które poświęca się często więcej czasu, niż na walkę z innymi ugrupowaniami.
I tak w Platformie ścierają się ze sobą "spółdzielnia", skupiona wokół "Czarusia", czyli ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, z obozem marszałka Grzegorza "zniszczę cię" Schetyny - pisze "Rzeczpospolita".
Grabarczyk zdołał skupić wokół siebie grupę działaczy, którzy mieli dosyć "zamordyzmu" obecnego marszałka sejmu. Jego "spółdzielnia" może liczyć na wsparcie małego, ale ważnego środowiska będącego reliktem dawnego "dworu" Tuska.
Z kolei w Prawie i Sprawiedliwości trwa rywalizacja "zakonu" z "zizolami". Ci pierwsi, to najbliżsi współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. Według byłego europosła PiS Marka Migalskiego, to raczej środowisko niż frakcja, bo jedynym spoiwem tej grupy jest osoba prezesa. Brakuje więzi między członkami "zakonu", a często jest rywalizacja.
Za to prawdziwą frakcją, świadomą celów, jest grupa Zbigniewa Ziobry, czyli "ziobryści" albo "zizole". To właśnie oni mieli wypchnąć z partii polityków, którzy założyli klub Polska Jest Najważniejsza. "Ziobryści" są przez przeciwników oskarżani o chęć przejęcia partii, choć sami temu stanowczo zaprzeczają.
"Rzeczpospolita" pisze, że w mniejszych partiach podział na frakcje jest nieco prostszy, co nie znaczy, że panują tam łagodniejsze reguły. W SLD dominuje frakcja szefa Grzegorza Napieralskiego. Jej coraz słabszym przeciwnikiem są "starzy" liderzy partii - Ryszard Kalisz, Wacław Martynikuk czy Wojciech Olejniczak.
Z kolei w PSL jest "smerf Maruda", czyli Janusz Piechociński, który po słabym wyniku Pawlaka w wyborach prezydenckich zapowiedział, że będzie chciał zostać szefem Stronnictwa i zaczął wymieniać grupę młodych polityków PSL jako "przyszłość" partii. Jednak zdaniem działacza ludowców Zbigniewa Kuźmiuka opozycja wobec Pawlaka, z którym przedtem też walczył minister rolnictwa Marek Sawicki, dziś jest bardzo słaba - podkreśla "Rzeczpospolita".