Grypa zaatakowała z opóźnieniem
Z blisko miesięcznym opóźnieniem na Ukrainie
zaatakowała grypa. Choć władze medyczne zapewniają, że próg
epidemii nie został jeszcze przekroczony, w kraju zamknięto
ponad pół tysiąca szkół - podała ukraińska prasa.
Wzrost liczby zachorowań lekarze odnotowali w pierwszym tygodniu lutego, zwłaszcza wśród dzieci na wschodzie kraju, gdzie najbardziej srożyła się zima. Szkoły zaczęto zamykać profilaktycznie w zeszłym tygodniu, gdy nadeszły mrozy i trudno było ogrzać budynki.
Obecnie - według regionalnych władz oświatowych - "grypowe" ferie ma blisko 240 tys. uczniów z 514 szkół w dziesięciu obwodach, m.in. dniepropietrowskim i donieckim na wschodzie, lecz w także w rejonie Kijowa oraz Żytomierza i Równego w zachodniej części kraju.
Ukraińskie Centrum Grypy podało, że w dziesięciu tzw. miastach kontrolnych liczba zachorowań wzrosła niemal o jedną trzecią (29%). W żadnym z tych miast nie został przekroczony próg epidemii, choć w Winnicy, we Lwowie i Czernihowie wskaźniki już się do niego zbliżają.
Wśród dzieci wzrost zachorowalności jest jak zwykle większy, sięga 50%, a w dużych miastach - takich jak Kijów, Donieck, Dniepropietrowsk - dochodzi niemal do 60%.
Zazwyczaj epidemia grypy na Ukrainie rozpoczynała się w połowie stycznia. W tym roku dzięki wyjątkowo ciepłej, niemal wiosennej pogodzie bez śniegu i układowi świąt, który sprawił, że wiele osób miało 10 dni wolnego, styczeń minął spokojnie. Dopiero pod koniec miesiąca spadł obfity śnieg, a słupek rtęci spadł w dół, nocą - nawet do minus 20-30 stopni Celsjusza, w ciągu dnia - do kilkunastu poniżej zera.
Bożena Kuzawińska