Gry i zabawy naszych przodków
Człowiek bawi się od zawsze. Dzisiaj gry towarzyskie to tylko jeden ze sposobów spędzania wolnego czasu, przed tysiącami lat przypisywano im dużo większe, mistyczne znaczenie - pisze Agnieszka Krzemińska w tygodniku "Polityka".
15.09.2004 | aktual.: 15.09.2004 08:24
Nasi przodkowie, nie mając telewizji ani komputerów, poświęcali więcej czasu niż my na różnego rodzaju gry i zabawy towarzyskie. Niektóre były formą pokojowego mierzenia sił – wykazywano się w nich sprawnością czy to fizyczną, czy intelektualną; w innych liczyło się szczęście - pisze dziennikarka "Polityki".
Rozrywka i zabawa długo nie wydawały się badaczom zjawiskiem godnym głębszego zainteresowania. Zdawano sobie sprawę z ich istnienia, nikt jednak nie zastanawiał się specjalnie nad miejscem i funkcją zabawy w życiu człowieka. Tym większe zaskoczenie wywołała wydana w 1938 r. książka „Homo ludens” holenderskiego kulturoznawcy Johana Huizingi. Stwierdził on w niej, że punktem wyjścia do wszelkich działań człowieka – powstania kultury, wojen, nauki, sztuki i filozofii – jest zabawa i związane z nią współzawodnictwo.
Znaleziska archeologiczne i przekazy tekstowe potwierdzają, że zabawa jest nieodłącznym elementem życia społecznego. Różnica polega na tym, że dziś partnera do gry coraz częściej zastępuje komputer. Kiedyś w słotne dni i długie zimowe wieczory rodzice grali z dziećmi w chińczyka, dziś sadzają je przed komputerem, a sami oddają się pasji oglądania w telewizji tysięcznego odcinka ulubionego serialu. Na szczęście nadal popularne są kręgle, bule czy brydż, w które ciężko grać samemu - konkluduje Agnieszka Krzemińska.