Gruźlica ciągle poważnym problemem zdrowotnym
W Polsce na gruźlicę co roku zapada
trzykrotnie więcej osób niż przeciętnie w krajach Europy
Zachodniej. Aby poprawić te statystyki, trzeba postawić na wczesne
wykrywanie choroby i wdrożyć nadzorowane leczenia chorych - uważa
dr Ireneusz Szczuka z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w
Warszawie.
23.03.2006 | aktual.: 23.03.2006 16:05
Jak przypomniał dr Ireneusz Szczuka, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, gruźlica, zakaźna choroba wywoływana przez prątek odkryty przez Roberta Kocha w 1882 roku, przenosi się najczęściej drogą kropelkową. Źródłem zakażenia prątkiem są przede wszystkim chorzy na gruźlicę, którzy podczas kaszlu, kichania, a nawet głośnego śmiechu czy mówienia wydalają prątki wraz z kropelkami śluzu. Na tej drodze bakterie mogą dostać się do płuc osoby zdrowej.
Jednak większość osób zakażonych prątkami nie zachoruje na gruźlicę. Choroba rozwija się zaledwie u 4 do 8% osób zakażonych, u których osłabiony jest układ odpornościowy. Najbardziej są na nią narażone osoby biedne, starsze, samotne i gorzej wykształcone. Zakażenie wirusem HIV podnosi ryzyko zachorowania na gruźlicę aż 30-krotnie.
Jak podkreślił dr Szczuka, wprawdzie w Polsce od 11 lat obserwujemy stały (ok. 4% na rok) spadek zapadalności na gruźlicę, to odsetek zachorowań jest ciągle trzykrotnie wyższy porównaniu ze średnią w krajach starej Unii Europejskiej. A w stosunku do krajów z najlepszą sytuacją epidemiologiczną, jak Szwecja czy Norwegia, jest wyższy nawet 5-6 razy.
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że w Polsce pula osób zakażonych prątkiem jest ciągle duża - ok. 15-20% społeczeństwa (czyli 5-8 mln). Są to głównie ludzie starsi, którzy w młodości mieli większe ryzyko zetknięcia się z chorym prątkującym.
Według dra Szczuki, w Polsce co roku stwierdza się nieco ponad 24 nowe przypadki gruźlicy na 100 tys. osób. Na przykład w roku 2005 zarejestrowano 9275 nowych zachorowań. Najwięcej przypada na województwa lubelskie i świętokrzyskie, a także łódzkie, mazowieckie i śląskie.
Szerzenie się gruźlicy jest w wyraźny sposób uwarunkowane czynnikami społecznymi, jak nędza i związane z nią niedożywienie, złe warunki mieszkaniowe i sanitarne oraz słaby dostęp do służby zdrowia - tłumaczył badacz. Czynniki te prowadzą do osłabienia naturalnej odporności człowieka i powodują, że u osoby zakażonej prątkiem może rozwinąć się gruźlica.
Ważną rolę w osłabieniu sił obronnych organizmu odgrywają również stresy psychiczne, związane z sytuacją materialną czy rodzinną, oraz kiepska oświata zdrowotna. Tam, gdzie są lepsze warunki życia, ludzie są lepiej wykształceni, mają większą wiedzę na temat zdrowia i lepiej o nie dbają. Łatwiej im rozpoznać wczesne objawy choroby - w przypadku gruźlicy są to przedłużający się kaszel, osłabienie, brak apetytu, chudnięcie, nocne poty - i zgłosić się do lekarza.
Zapadalność na gruźlicę jest też znacznie wyższa wśród osób starszych. Zachorowania wśród dzieci i młodzieży stanowią tylko 3- 4% wszystkich przypadków gruźlicy.
Najlepszym dowodem na to, że gruźlica jest klasyczną chorobą społeczną, jest fakt, że 95% wszystkich zachorowań na gruźlicę na świecie (ok. 8 mln rocznie) przypada na kraje rozwijające się - podkreślił dr Szczuka. Z powodu tej w pełni wyleczalnej choroby co roku na świecie umiera 1,7- 2 mln osób, z czego 98% to zgony w krajach trzeciego świata.
Za najważniejszą metodę walki z gruźlicą dr Szczuka uważa wczesne wykrywanie choroby, natychmiastowe podjęcie leczenia i przeprowadzenie całej 6-miesięcznej kuracji do końca. Aby mieć pewność, że pacjent przez ten czas będzie przyjmował leki przeciwprątkowe, najlepiej stosować bezpośredni nadzór nad leczeniem - tłumaczy badacz. W tym celu chory powinien przyjmować leki w obecności pielęgniarki. Samowolne przerywanie terapii lub zmniejszanie dawek leków przez pacjenta rodzi ryzyko rozwoju lekooporności prątków gruźlicy. Wtedy leczenie staje się 100 razy droższe, musi trwać dłużej, jest bardziej uciążliwe dla pacjenta i mniej skuteczne - podkreślił dr Szczuka.
Szczepionka przeciw gruźlicy (tzw. szczepionka BCG) nie jest idealna, jej ogólna skuteczność w zapobieganiu płucnych postaci gruźlicy wynosi 50-60%, a w zapobieganiu ostrym postaciom choroby osiąga 75-95%. BCG najlepiej chroni przed gruźlicą dzieci. Według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, w krajach z wysokim ryzykiem zachorowania na gruźlicę wystarczy jednorazowe zaszczepienie dziecka tuż po urodzeniu.
Zdaniem dr Szczuki, jeśli nie wdrożymy nadzorowanego leczenia chorych na gruźlicę, to spadek zachorowalności na tę chorobę w Polsce będzie utrzymywał się nadal na niewielkim poziomie - tj. 4% rocznie.