Groźny incydent nad Zatoką Perską - irański myśliwiec kontra samoloty USA
Irański myśliwiec próbował przechwycić amerykański samolot bezzałogowy nad Zatoką Perską, ale wycofał się po konfrontacji z dwoma myśliwcami sił powietrznych USA - donosi agencja AFP, powołując się na komunikat Pentagonu.
15.03.2013 | aktual.: 15.03.2013 15:26
Według Pentagonu do incydentu doszło nad międzynarodowymi wodami. Irański myśliwiec amerykańskiej konstrukcji F-4 Phantom II (Teheran nabył te samoloty jeszcze przed rewolucją islamską w 1979 roku) niebezpiecznie zbliżył się od bezzałogowca MQ-1 Predator, który wykonywał "rutynowy lot zwiadowczy".
Irańska maszyna była już ok. 25 kilometrów od drona, gdy na swej drodze napotkała dwa myśliwce USA. Początkowo wojsko informowało, że samoloty wystrzeliły flarę ostrzegawczą, ale później sprostowano, że nic takiego nie miało miejsca, a irański pilot sam wycofał się w obliczu amerykańskich maszyn. Żadna ze stron nie otworzyła ognia.
Amerykanie powtórzyli po raz kolejny, że będą chronić swoje siły na Bliskim Wschodzie. Waszyngton utrzymuje silną obecność wojskową w rejonie Zatoki Perskiej, skąd pochodzi znaczna część eksportowanej przez USA ropy naftowej. W Bahrajnie stale stacjonuje potężna V Flota.
Między Teheranem a Waszyngtonem od lat utrzymują się napięte stosunki, które w ostatnim czasie uległy zaognieniu z powodu irańskiego programu nuklearnego. Zachód oskarża Iran, że dąży do budowy bomby atomowej, ten zapewnia, że program ma służyć jedynie celom cywilnym. Sytuacja jest niezwykle gorąca, bowiem od miesięcy spekuluje się o potencjalnym prewencyjnym uderzeniu Izraela na irańskie instalacje nuklearne.
AFP przypomina, że w listopadzie ubiegłego roku doszło do podobnego incydentu, gdy irański myśliwiec ostrzelał samolot bezzałogowy USA, wywołując ostry protest ze strony Waszyngtonu. Po tamtych wydarzeniach Pentagon twardo oświadczył, że będzie kontynuował loty zwiadowcze nad międzynarodowymi wodami Zatoki Perskiej.
W czwartek prezydent USA Barack Obama w wywiadzie telewizyjnym ostrzegł po raz kolejny, że gdy w kwestii irańskiej broni nuklearnej zawiedzie dyplomacja, wszystkie opcje "leżą na stole", sugerując rozwiązanie siłowe. Obama dodał, że Teheran potrzebuje ponad roku, by skonstruować bombę atomową, ale USA nie chcą, by "za bardzo się do tego zbliżył".
Iran grozi, że w razie konfrontacji zbrojnej zablokuje cieśninę Ormuz, przez którą przechodzi aż jedna piąta światowego eksportu ropy naftowej. Krok ten wywindowałby cenę baryłki do niebotycznych poziomów i najprawdopodobniej wpędziłby świat w kolejną recesję. A na to Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić.