Groził Kaczyńskiemu zamachem - prezes PiS mu odpuszcza
Jarosław Kaczyński nie chce ścigania autora anonimowego listu, w którym grożono mu zamachem. Lider PiS, który stawił się w tej sprawie w warszawskiej prokuraturze, nie złożył wniosku o ściganie sprawcy; oznacza to, że postępowanie zostanie umorzone.
07.12.2010 | aktual.: 07.12.2010 14:51
Prokurator Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej powiedział, że Kaczyński stawił się w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Ochota, gdzie został przesłuchany jako świadek. - W trakcie tych zeznań nie złożył wniosku o ściganie sprawcy gróźb karalnych kierowanych wobec niego, które były zawarte w liście skierowanym do biura jednego z posłów - powiedział Ślepokura.
Jak wyjaśnił prokurator, przestępstwo gróźb karalnych jest ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Brak takiego wniosku skutkuje umorzeniem postępowania. - Taką decyzję podejmować będzie Prokuratura Rejonowa w Będzinie - zaznaczył Ślepokura.
Prokuratura w Będzinie prowadzi czynności sprawdzające w tej sprawie, nie mogła jednak wszcząć śledztwa bez wniosku pokrzywdzonego. Śledczy zwrócili się o pomoc prawną do warszawskiej prokuratury, a ta zaprosiła Kaczyńskiego, by stawił się i oświadczył, czy chce ścigania autora listu.
List, którego autor (lub autorzy) grożą Kaczyńskiemu śmiercią, jeśli pojawi się w woj. śląskim, został kilka tygodni temu przesłany do będzińskiego biura posła PiS Waldemara Andzela. Był napisany odręcznie i podpisany pseudonimem.
Zgodnie z kodeksem karnym, autorowi groźby karalnej może grozić kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
NaSygnale.pl: Najgłupsze przestępstwa minionego tygodnia