Groził jej spaleniem domu za plakat Rafała Trzaskowskiego. Mamy oświadczenie zaatakowanej kobiety

- Film wypłynął na szerokie wody internetu bez mojej zgody, zaczął żyć własnym życiem i spowodował falę hejtu, która jest równie straszna jak to, co zobaczyliście Państwo na filmie - przekazała Wirtualnej Polsce Katarzyna Baumiller, kobieta zaatakowana słownie przez agresywnego mężczyznę, który groził podpaleniem jej domu. Wszystko przez baner Rafała Trzaskowskiego zawieszony na płocie domu kobiety. - Pojednaliśmy się, zanim nasz konflikt stał się publicznie znany - przyznaje nam autorka nagrania.

Groził jej spaleniem domu za plakat Rafała Trzaskowskiego. Mamy oświadczenie zaatakowanej kobiety
Źródło zdjęć: © Andrzej Hulimka / Forum
Michał Wróblewski

03.07.2020 | aktual.: 03.07.2020 17:40

Policja zatrzymała mężczyznę, który groził mieszkance wsi Stare Budy (woj. mazowieckie) spaleniem domu. Powodem zachowania agresywnego mężczyzny miał być plakat z wizerunkiem kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, wiszący na ogrodzeniu posesji. Całe zdarzenie sfilmowano, nagranie jest wstrząsające.

Na filmiku widzimy mężczyznę w białym podkoszulku, który jest pytany przez kobietę, dlaczego zerwał plakat z ogrodzenia. "No sku.....yny j...ne. Trzaskowski? U mnie w Starych Budach?" - wykrzyczał w odpowiedzi.

Następnie mężczyzna - jak dowiedziała się Wirtualna Polska, sąsiad kobiety, o czym ona sama wcześniej nie wiedziała - podchodzi do bramy domu i pyta autorkę nagrania, czy "będzie pedaliła dzieci". Stwierdzi po chwili, że "jej dzieci będą pedały" oraz "to się spali ku....stwo", wskazując na dom.

Mężczyzna zaczął być jeszcze bardziej agresywny i zachowywał się tak, jakby planował dopuścić się wobec kobiety przemocy. Wszedł na teren podwórka, a gdy autorka nagrania zagroziła mu policją, odpowiedział: "no to dzwoń".

Film został zamieszczony na Facebooku, następnie udostępnił go m.in. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

Nagranie można zobaczyć tutaj:

Oświadczenie kobiety: "Pojednaliśmy się, zanim nasz konflikt stał się publicznie znany"

Rozmawialiśmy z Katarzyną Baumiller, kobietą, która nagrała film. Jej oświadczenie - na prośbę zainteresowanej - zamieszczamy w całości.

"Film wypłynął na szerokie wody internetu bez mojej zgody, zaczął żyć własnym życiem i spowodował falę hejtu, która jest równie straszna jak to, co zobaczyliście Państwo na filmie.
Podobnie jak kandydat na prezydenta, którego wspieram, uważam, że jedyna dobra przyszłość naszego kraju, polskiego społeczeństwa, ale i naszej lokalnej społeczności leży w dialogu i szukaniu tego co nas łączy, a nie co dzieli. Wszyscy się różnimy - także co do poglądów i co do sposobu ich wyrażania. Niezależnie od tych różnic i niezależnie od miejsca, w którym mieszkamy - czy na północy czy południu, czy w dużym mieście czy na spokojnej wsi - musimy wspólnie znaleźć sposób na zgodne życie obok siebie.
Przy dobrych chęciach można tego dokonać, można zobaczyć w sobie nawzajem po prostu ludzi. Bo wszyscy mamy jakieś słabości i wszyscy mamy jakieś marzenia. Ja i mój sąsiad już tego dokonaliśmy. Pojednaliśmy się, zanim nasz konflikt stał się publicznie znany.
Otrzymałam przeprosiny i obietnicę dobrego sąsiedztwa, ja z kolei postanowiłam w czasie wakacyjnego pobytu nie przekonywać okolicznych mieszkańców do głosowania na mojego kandydata. Wierzę, że mój sąsiad też dostrzegł w nagranym przez moje dzieci filmie jakieś swoje zaskakujące oblicze i że opinia publiczna powstrzyma się od dalszych ataków skierowanych na niego, bo ponosi on wielkie koszty tej sytuacji.
Zaufałam szczerości jego skruchy. Wierzę, że nasze upublicznione pojednanie może dać do myślenia stronom innych podobnych sporów, wierzę, że z każdej niezgody jest droga wyjścia. Bo Polskę mamy tylko jedną, wspólną".

Rafał Trzaskowski rozmawiał z kobietą. "Bulwersujący incydent"

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta przyznał na konferencji prasowej w piątek, że rozmawiał z Katarzyną Baumiller.

- To jest incydent bardzo bulwersujący. Rozmawiałem z panią, która padła ofiarą tego incydentu i bardzo mi imponuje jej postawa, dlatego, że pani postanowiła porozmawiać z tą osobą, która zrywała te plakaty. Ta osoba była niesłychanie wzbudzona. Wzbudzona kłamstwami telewizji publicznej. Ten człowiek przeprosił tę panią. Mówił, że rzeczywiście nerwy miał zszargane, prawdopodobnie oglądaniem tych wszystkich kłamstw i manipulacji. Oczywiście takie przestępstwa są ścigane z urzędu, ale jeżeli udałoby się zakończyć to na pojednaniu, jeżeli ta osoby by przeprosiła i rzeczywiście przyznała, że te groźby nie były poważne, to myślę, że byłby to bardzo dobry przykład dla nas wszystkich - mówił Rafał Trzaskowski podczas briefingu prasowego w Łodzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2039)