Groził granatem w dyskotece
Do powtórnego rozpoznania Sąd Apelacyjny w
Gdańsku skierował sprawę 24-letniego Grzegorza L.,
który w listopadzie 2002 r. podczas zabawy "połowinkowej" w
jednej z gdańskich dyskotek groził zdetonowaniem granatu. W
lokalu przebywało wówczas ponad 100 osób.
20.04.2004 20:05
W ten sposób uchylono wobec mężczyzny karę ośmiu lat więzienia, jaką za dwa zarzuty - usiłowanie zabójstwa i narażenie na utratę zdrowia lub życia wielu osób - Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał go w październiku 2003 r. Od wyroku odwołali się obrońca oskarżonego i prokurator.
Do incydentu, którego skutki mogły być tragiczne, doszło w nocy z 8 na 9 listopada 2002 r. w gdańskiej dyskotece "Forty". Odbywały się tam szkolne "połowinki", na których Grzegorz L. wraz z kolegą Dawidem R. (skazany prawomocnie na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat - PAP) byli wśród zaproszonych gości. Pierwszy z nich przyniósł do lokalu granat bojowy F-1, którego zasięg rażenia wynosi ok. 200 metrów. Wcześniej, identyczny granat wysadził ze znajomymi na obrzeżach lasu w Gdyni-Chyloni.
Podczas zabawy właściciel dyskoteki zauważył, że Grzegorz L. z kolegą często zaglądają do ubikacji. Doszło tam do sprzeczki i szarpaniny między jednym z ochroniarzy a oskarżonym. Pracownik dyskoteki uderzył Grzegorza L. Ten odbezpieczył granat i usiłował wcisnąć go ochroniarzowi do spodni. Po kilku minutach bójka przeniosła się na zewnątrz lokalu, gdzie oskarżony został przewrócony na ziemię i jeden z obecnych, będący zawodowym żołnierzem, wyjął mu z dłoni granat i zabezpieczył przed wybuchem.
"Sąd niższej instancji powinien dogłębnie wyjaśnić zamiar, a szczególnie motywy działania oskarżonego. Biegli lekarze ustalili, że jest on zdrowy psychicznie. Czy zatem mógł on chcieć rzeczywiście zabić pokrzywdzonego i jednocześnie siebie, w sytuacji gdy nie było między nimi żadnego sporu i nie znali się wcześniej" - powiedział sędzia gdańskiego SA, Lech Magnuszewski.
W opinii sądu, należy też dokładnie sprawdzić, w jaki sposób mężczyźni znaleźli się z odbezpieczonym granatem poza budynkiem i czy rzeczywiście mogło to narazić na niebezpieczeństwo pozostałe bawiące się osoby. Za trzeci zarzut, nielegalnego posiadania materiału wybuchowego, sąd niższej instancji wymierzył Grzegorzowi L. w październiku 2003 r. trzy lata więzienia. Ten wyrok Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy.
Dramatyczny incydent w dyskotece zapoczątkował wykrycie afery związanej z kradzieżami (w okresie od wiosny do jesieni 2002 r.) 530 granatów i kilkunastu tysięcy sztuk naboi wartych ok. 70 tys. zł z magazynów Marynarki Wojennej. Okazało się bowiem, że granat F- 1, który Grzegorz L. przyniósł do dyskoteki i odbezpieczył, pochodził z MW. Dostał go od jednego ze złodziei - marynarza, który był jego kolegą z osiedla.