Groził bombami i trafił do aresztu
Pomorska policja zatrzymała 25-letniego Waldemara B. z Gdańska, podejrzanego o to, że grożąc telefonicznie podłożeniem bomby na terenie Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy, żądał 50 tys. złotych okupu. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia.
27.07.2004 | aktual.: 27.07.2004 17:17
Jak poinformowało biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, Waldemar B. po raz pierwszy z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego zadzwonił w nocy w soboty na niedzielę do placówki Straży Granicznej na gdańskim lotnisku.
W następnej rozmowie telefonicznej mężczyzna zagroził, że bomba eksploduje w ciągu pół godziny. Po sprawdzeniu przez policję terminalu lotniska okazało się, że alarm był fałszywy.
W kolejnej rozmowie telefonicznej szantażysta zażądał od władz lotniska 50 tys. zł okupu. Wielokrotnie upewniał się też, czy pieniądze zostały już przygotowane. Według policji w ostatnim czasie Waldemar B. próbował w podobny sposób wyłudzić pieniądze od kilku pomorskich firm, a także od jednej z gdańskich parafii.
Cały czas byliśmy w podwyższonej gotowości. Plany operacyjne zabezpieczenia lotniska zadziałały sprawnie - powiedział prezes zarządu Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy Włodzimierz Machczyński.
Machczyński podkreślił, że nie była konieczna ewakuacja pasażerów. Nie doszło też do żadnych utrudnień związanych z odlotem i przylotem samolotów. Jedyną prawie niezauważalną zmianą było to, że samoloty nie stały pod terminalem, tylko były oddalone od niego o dodatkowe kilkadziesiąt metrów - dodał.