Grozi nam światowy kryzys gospodarczy
Na rynkach finansowych oraz wśród
obserwatorów rosną ostatnio obawy o konsekwencje rozwoju rynku
tzw. derywatyw dla światowej gospodarki. Derywatywy to tzw.
zobowiązania zastępcze, pochodne rzeczywistych transakcji - pisze
"Nasz Dziennik".
27.04.2004 | aktual.: 27.04.2004 07:02
Przypomina on, że niedawno londyński "Financial Times" poinformował, że jeden z największych banków hipotecznych w Stanach Zjednoczonych Fannie Mae stracił w ciągu ostatnich czterech lat 24 mld dolarów na zobowiązaniach zastępczych (derywatach). Strat tych nie wykazał jednak w bilansach firmy.
Na alarm bije również - jak podkreśla "Nasz Dziennik" - Bank Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei (Szwajcaria). W swoim sprawozdaniu z pierwszy kwartał 2004 roku podał on, że obrót zobowiązaniami zastępczymi (derywatami) wzrósł w ostatnim roku o 26% do sumy 874 bilionów dolarów.
Zdaniem niektórych obserwatorów, tak duży wzrost obrotu derywatywami może grozić nawet wywołaniem światowego kryzysu gospodarczego.
Prof. Andrzej Kazimierczak w wywiadzie dla "ND" podkreślił, że derywatywy, to gra różnymi cenami papierów wartościowych przy wykorzystaniu oczekiwań co do przyszłych zdarzeń.
"Do rzeczywistej transakcji nie dochodzi. Rozlicza się tylko różnicę pomiędzy ceną przewidywaną a ceną aktualną. Stąd słowo derywatywy - pochodne. Ponieważ nie są to transakcje, które w rzeczywistości mają miejsce, nazywa się czasami transakcjami nierzeczywistymi. Jeżeli np. znamy cenę jednego waloru, to możemy przewidywać jej zmianę. Zawieramy taką transakcję z partnerem, która uwzględnia zakup lub sprzedaż, ale poprzez uwzględnienie różnicy cen. Na tym polega gra - podobnie jak w ruletce, z tym że gra się nie kulką, a różnymi cenami aktywów finansowych, takich jak kursy walutowe, akcje, obligacje, itd." - wyjaśnia na łamach "ND" prof. Kazimierczak.
Zapytany, czy ewentualny kryzys na zachodnich rynkach finansowych wywołany obrotem operacjami pochodnymi byłby groźny dla Polski, prof. Kazimierczak odpowiada, że nie, ponieważ rynek derywatywów w naszym kraju nie jest jeszcze rozwinięty, dopiero raczkuje. Ich wartość jest bardzo niewielka w stosunku do tradycyjnych transakcji wkładowo-pożyczkowych banków oraz w stosunku do tradycyjnych transakcji dotyczących papierów wartościowych. (PAP)