Groźby pod adresem sierżanta Żebryka - prokuratura w końcu zajęła się sprawą

Sierżant Jacek Żebryk, który ściga internautów atakujących polskich żołnierzy, sam stał się celem ataków. Od dwóch miesięcy dostaje listy, w których autorzy - "w imię Allaha" - grożą śmiercią jemu i jego rodzinie. Prokuratorzy dopiero od kilku dni badają sprawę. Wcześniej zajęci byli podrzucaniem jej sobie i argumentowaniem, dlaczego nie powinni się nią zająć - pisze portal tvn24.pl.

Groźby pod adresem sierżanta Żebryka - prokuratura w końcu zajęła się sprawą
Źródło zdjęć: © AFP | Shah Marai

29.11.2012 | aktual.: 29.11.2012 11:31

Wszystko zaczęło się od pism, sygnowanych przez rzekomy polski odłam Bractwa Muzułmańskiego, w których sierżant Żebryk jest określany jako morderca, gwałciciel i zbrodniarz. Wpłynęły one do Prokuratury Rejonowej w Białogardzie i Prokuratury Okręgowej w Koszalinie na początku października.

Nadawcy pism żądali od prokuratury, by Żebryk został aresztowany i skazany na dożywotnie więzienie. Piszą, że jeśli tak się nie stanie, to "zginie w imię Allaha" - pisała "Rzeczpospolita".

"Jak nie idziesz w tydzień do kryminału na dożywocie razem z resztą wojskowych morderców i zbójców, to My ciebie i twoją całą rodzinę wyślemy do piachu. Miejsce gestapowców, katów i oprawców (…) jest w piekle, w ziemi, bez grobu i pomników" - cytuje pismo tvn24.pl.

Polski żołnierz początkowo nie traktował pogróżek poważnie. Ale w rozmowie z "Rzeczpospolitą" w połowie października przyznał, że koledzy z misji uczulili go, że "w Afganistanie też w podobny sposób testowano naszą czujność". Jednocześnie zastrzegł, że boi się nie tyle o siebie, ale o bezpieczeństwo swoich bliskich. Jak wskazuje portal tvn.24, niepokój sierżanta się zwiększył po tym, jak kilkanaście dni temu ze swojej jednostki odebrał 27 kolejnych listów z tymi samymi groźbami.

Przerzucanie odpowiedzialności

Mężczyzna zgłosił sprawę do prokuratury pisząc, że napisał, że "czuje się nękany i obawia o bezpieczeństwo i życie swoje oraz rodziny". Prokuratorzy jednak zanim natychmiast zająć się sprawą, zaczęli przerzucać się odpowiedzialnością i argumentami, dlaczego nie powinni się nią zajmować.

Prokurator rejonowy z Białogardu uznał, że właściwą jednostką do podjęcia czynności będzie prokuratura w Toruniu, bo na kopertach były stemple pocztowe z tego właśnie miasta. Ci stwierdzili jednak, że sprawą się nie zajmą, bo powinni to zrobić ich koledzy z Białogardu. Ostatecznie spór rozstrzygnąć musiała Prokuratura Okręgowa w Toruniu, która przychyliła się do tej tezy - pisze tvn24.pl.

Do połowy grudnia ma zakończyć się postępowanie wyjaśniające, po którym prokurator może wszcząć lub odmówić wszczęcia śledztwa. - Widzę pewną niechęć prokuratur do tego typu spraw. Co jest dla mnie dziwne, bo z jednej strony prokurator generalny mówi, że trzeba walczyć z mową nienawiści, a z drugiej wygląda to tak, jak wygląda - komentuje w rozmowie z portalem sierżant Żebryk.

Walka o honor kolegów

Jacek Żebryk służy w Sektorze Zabezpieczenia Teleinformatycznego w 2 Rejonie Wsparcia Teleinformatycznego Sił Powietrznych w Świdwinie. Przed ponad rokiem rozpoczął akcję prawnego ścigania internautów obrażających polskich żołnierzy na misjach.

Portal polska-zbrojna ustalił, że przez ten czas sierżant zgłosił do prokuratury 137 wpisów internetowych, w których znalazły się zniewagi, pomówienia i nawoływanie do zabijania polskich żołnierzy, którzy służyli lub nadal służą na misji w Afganistanie

Prokuratura uznała, że 56 osób popełniło wykroczenie. Zapadły też pierwsze wyroki. Wydały je sądy w Środzie Wielkopolskiej, Tarnowskich Górach i Będzinie.

Jak pisała polska-zbrojna.pl, Żebryk zapewnia, że nie chodzi mu o cenzurę, lecz o odpowiedzialność za słowa. Jest przekonany, że swoboda wypowiedzi nie może oznaczać bezkarności za pomawianie, zniesławianie i pochwalanie zbrodni.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie