Groźba "ściekowej" epidemii w Iraku
Jednym z większych problemów w Iraku jest obecnie brak dobrze działających sieci kanalizacyjnych. Ulicami wielu miast płyną ścieki, co może w efekcie doprowadzić do wybuchu epidemii.
08.09.2005 14:40
Problem kanalizacji w 440-tysięcznej Diwanii, mieście położonym 150 km na południe od Bagdadu, próbują rozwiązać żołnierze z grupy współpracy cywilno-wojskowej CIMIC. Wybudowanie nowej sieci nie jest możliwe, ale wymienia się niektóre jej odcinki.
W Diwanii jest stara sieć kanalizacyjna, która już praktycznie nie funkcjonuje. Są to stare, pordzewiałe i pozatykane rury, które w niektórych częściach miasta jeszcze istnieją, a w innych ich po prostu nie ma - powiedział w rozmowie z korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Iraku dowódca polskiej grupy CIMIC płk Cezary Kiszkowiak.
W czwartek polscy żołnierze oglądali postępy w osuszaniu rozlewisk, które powstały w wielu miejscach Diwanii ze ścieków. Likwidowanie tych rozlewisk to jeden z projektów realizowanych przez CIMIC, finansowanych z funduszy Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe.
Budowa całej nowej sieci jest zbyt dużym przedsięwzięciem, byśmy sami mogli sobie z nim poradzić. Nie mamy aż tak dużych środków. Działamy więc doraźnie. Jeżeli przebudowujemy np. drogę, to od razu układamy tam sieć kanalizacyjną z odprowadzeniem do działającej oczyszczalni ścieków. Ta oczyszczalnia w Diwanii istnieje, ale nie wszystkie ścieki do niej trafiają - dodał Kiszkowiak.
Obok niesprawnie działającej sieci kanalizacyjnej, poważnym problemem dla Irakijczyków jest również brak wody pitnej i elektryczności oraz nieprawdopodobna ilość śmieci, którymi zasypany jest niemal cały kraj. Nie ma miejsca, gdzie nie leżą śmieci. Są chyba nawet na pustyni - uważa Kiszkowiak.
W ramach projektów realizowanych przez CIMIC, przebudowywane są również drogi i ulice miast. Nie tyle przebudowujemy drogi, ile w zasadzie robimy je przejezdnymi. Nie wszystkie drogi są pokrywane asfaltem, ale staramy się, by były przejezdne - twarde i ubite - wyjaśnił dowódca polskiej grupy CIMIC.
Inspekcja przeprowadzanych inwestycji jest doskonałą okazją do wręczenia dzieciom upominków i prezentów. Polscy żołnierze robią wszystko, by przekonać miejscową ludność do swoich przyjaznych intencji. W czwartek we wszystkich miejscach, gdzie zatrzymywał się konwój, miejscowe dzieci otrzymywały prezenty - przede wszystkim jedzenie i wodę w butelkach, ale również zabawki.
Chcemy, by mieszkańcy Iraku kojarzyli nas nie z żołnierzem, który strzela z broni, ale z żołnierzem, który przywozi cukierki, czy wodę. Tu najlepszym prezentem jest woda pitna, czyli coś, czego nie mają w kranach, a jeśli mają, to bardzo rzadko. Właśnie dlatego woda butelkowana jest bardzo pożądanym tutaj prezentem - powiedział Kiszkowiak.
Paweł Hochstim