Grożą, klną, biją - urzędnicy resortu sprawiedliwości
Wymachują legitymacjami, grożą, przeklinają, są agresywni - tak miejscy strażnicy mówią o urzędnikach i gościach Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy nie pozwalają odholować ich aut nielegalnie parkujących przed gmachem resortu. Ich zmagania opisuje "Gazeta Wyborcza" w stołecznym dodatku.
24.10.2008 09:51
Strażnicy miejscy relacjonują "Gazecie Wyborczej", że jeden z awanturujących się przed Ministerstwem Sprawiedliwości kierowców krzyczał, że straż miejska to nie policja. Groził też funkcjonariuszowi, że straci pracę. Na tym się nie skończyło. Agresor uderzył drzwiami strażnika, który próbował zablokować mu możliwość wejścia do auta. Mężczyznę obezwładniła dopiero policja. Bronisław P. usłyszał zarzut napaści na funkcjonariusza.
Takie zachowania to norma wśród części urzędników i gości Ministerstwa Sprawiedliwości - twierdzi jeden ze strażników. Wielu stojących na straży prawa urzędników od lat ignoruje znaki zakazu parkowania wzdłuż Al. Ujazdowskich. Do niedawna parkingowi piraci śmiali się interweniującym strażnikom w twarz - wlepianie mandatów uniemożliwiały sędziowskie i prokuratorskie immunitety.
Samowolkę utrudniła trwająca od dwóch miesięcy ofensywa żółtych holowników. Próby odholowania urzędniczych samochodów to jednak ryzykowne zadanie. Wrzask, wyzywanie strażników od głąbów, debili i nieuków to norma na nielegalnym parkingu przed resortem - czytamy w "Gazecie Wyborczej".