Grosze z obietnic
Pieniędzy na stypendia dla uczniów wystarczy
na dwa-trzy, góra cztery miesiące. Rok szkolny ma ich dziesięć -
pisze "Gazea Pomorska".
Zachwalana przez ministerstwo edukacji w styczniu pomoc dla
uczniów zaczęła dla nich trafiać w maju albo dopiero teraz.
Stypendium przeznaczone ma być na podręczniki, dodatkowe zajęcia z
języków obcych, na kulturę. Zamysł ministerstwa był jasny:
wyrównywać szanse uczniów z biednych rodzin. Rodziny, których
dochód przekracza 316 złotych na osobę nie mają się co o pomoc
ubiegać.
O tym, że będą wypłacać stypendia gminy dowiedziały się pod koniec
grudnia. Przepisy weszły w życie 1 stycznia, a ile dostaną
pieniędzy - dowiedziały się w marcu.
Oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością. Barbara Nowakowska,
wójt Rogowa koło Rypina, na słowa "stypendia socjalne" tylko
głęboko westchnęła.
7 czerwca będą wydawane decyzje -
powiedziała.
Niełatwo było podzielić 105 tysięcy zł. To kwota
przyznana na rok kalendarzowy. Uczniowie o najniższych dochodach
dostaną przez trzy miesiące po 50 zł, ci trochę lepiej sytuowani
przez dwa miesiące 44,80 zł, czyli najniższe stypendium, a ci z
dochodem między 250 a 316 zł na osobę dostaną najniższe tylko raz.
Zanim rodzina dostanie pieniądze do ręki, najpierw musi wydać
swoje, a później udokumentować, że kupiła to, o co pisała we
wniosku. Tylko w Lnianie postanowili zaryzykować - niektórym dali
pieniądze i czas do końca czerwca na rozliczenie się.
Bo skąd ci
ludzie mają wziąć na zakupy? - pyta wójt Topolińska. Jak się nie
rozliczą, we wrześniu gmina już im nie zaufa.
W styczniu ministerstwo edukacji podkreślało, jak dużo jest
pieniędzy na stypendia: 242,5 mln złotych. Chwaliło się, ile to
więcej w porównaniu z 10 milionami, które w ubiegłym roku
wypłaciły gminy z własnej kasy.
Oni tam, w Warszawie, chyba nie mają pojęcia, jak biedni są
ludzie - złoszczą się wójtowie wielu gmin.
Nie obiecywaliśmy, że wszyscy dostaną stypendia - broni się
Mieczysław Grabianowski , rzecznik prasowy ministerstwa edukacji. Apelowaliśmy do posłów o więcej pieniędzy, ale dali właśnie tyle.
Z szacunków resortu wynika, że około 2 mln dzieci spełnia
kryteria do otrzymania pomocy. Łatwo policzyć, że tylko na jedno
najniższe stypendium dla tej grupy potrzeba 89,6 mln zł. Dlatego
prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza zaskarżył ustawę do
Trybunału Konstytucyjnego. Kolejny raz samorządy zostały obarczone
zadaniami bez zapewnienia pieniędzy.
06.06.2005 07:14