Gronkiewicz-Waltz dla WP: czekam na atak Marcinkiewicza
Na pięć dni przed wyborami Hanna Gronkiewicz-Waltz wciąż prezentuje dziennikarzom kolejne założenia swojego programu i... czeka na atak sztabu Kazimierza Marcinkiewicza. „Zobaczą państwo, że w drugiej, a nawet jeszcze w pierwszej turze, Marcinkiewicz zastosuje przeciwko mnie brutalne metody, bo jestem jego najpoważniejszym kontrkandydatem. PiS zrobi wszystko, aby nie dopuścić do zmiany władzy w Warszawie” – mówiła po konferencji prasowej poświęconej poprawie bezpieczeństwa w stolicy.
Kandydatka Platformy Obywatelskiej pojawiła się przed Centrum Prasowym Foksal w zabytkowym samochodzie warszawa M20. Niestety, z powodu złej pogody (padał deszcz) na zewnątrz czekało tylko kilku fotografów i jeden operator kamery.
Gronkiewicz-Waltz odnosząc się do wyników ostatnich sondaży stwierdziła, że mimo przewagi nad pozostałymi kandydatami, Marcinkiewicz nie potrafi tego odpowiednio wykorzystać.
Gdybym ja miała taki dostęp do materiałów jak Marcinkiewicz, wiedziałabym jak szybciej zrobić pewne rzeczy. Moja kampania jest prawdziwa, a jego jest kampanią obietnic. Mogę powiedzieć tak: nikt ci tyle nie da, co ci Marcinkiewicz naobiecuje - mówiła w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski.
Gronkiewicz-Waltz zarzuciła też obecnemu komisarzowi stolicy, że popełnia wiele błędów. Nie rozumie problemu transportu, komunikacji i niewiele wie o Warszawie. Wycofał się już z TIR-ów, a kilka tygodni później wycofuje się ze spalarni na Białołęce - tłumaczyła była prezes NBP.
Posłanka PO zapowiedziała, że w drugiej turze nie zamierza naśladować kampanii Marcinkiewicza i nie będzie „przecinać przed kamerami kolejnej wstęgi na wiadukcie”. Jednocześnie przyznała, że zdaje sobie sprawę z medialnego przekazu takich działań. _ To typowe chodzenie po bandzie przez PiS, które polega na tym, że wykorzystuje się demokrację formalną_ - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.
I dodała, że PiS za wszelką cenę chce utrzymać władzę w stolicy, aby nie można było wykryć zaniedbań jakich dopuścił się były prezydent Warszawy, obecny prezydent Polski, Lech Kaczyński.
Marek Grabski, Wirtualna Polska