Gronkiewicz-Waltz: apel Marcinkiewicza to element kampanii wyborczej
Kandydatka PO na prezydenta Warszawy Hanna
Gronkiewicz-Waltz uważa, że apel Kazimierza Marcinkiewicza o
niepowoływanie przed komisję śledczą bankową jako świadków jego
kontrkandydatów do fotela prezydenta stolicy jest elementem
kampanii wyborczej.
16.08.2006 | aktual.: 16.08.2006 14:57
Myślę, że premier Marcinkiewicz specjalnie to upublicznił. Gdybym ja rozmawiała z kolegą z Platformy, to bym nie rozmawiała przez media. Jaka jest strategia PiS, to trzeba zapytać PiS, ale myślę, że jednak przesłuchiwanie przez komisję - powiedziała dziennikarzom Gronkiewicz-Waltz, która gościła u metropolity krakowskiego, kardynała Stanisława Dziwisza.
Dodała, że według jej informacji "komisja nie może znaleźć na nią haka". To bardzo ładnie ze strony premiera Marcinkiewicza, że się tak troszczy o swoich kontrkandydatów- dodała.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że nie boi się przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. banków i nadzoru bankowego, bo w czasie, gdy była prezesem NBP troszczyła się o oszczędności Polaków.
Mam nadzieję, że będę miała okazję przedstawić społeczeństwu to wszystko, co osiągnęliśmy. Dzięki działalności NBP i wtedy, gdy ja byłam prezesem, mamy mocnego złotego, przeprowadziłam denominację, a Polacy nie trzymają już w pieniędzy w materacach, lecz bankach, bo polski system bankowy jest bezpieczny - powiedziała.
Komisja śledcza ma zbadać prawidłowość i celowość działań NBP i Komisji Nadzoru Bankowego (KNB) jako organów nadzoru bankowego w latach 1989-2006. Dotychczas posłowie wybrali m.in. ekspertów komisji oraz postanowili, że wystąpią do kilku urzędów i instytucji o dokumenty dotyczące działań sektora bankowego po 4 czerwca 1989 roku.
Gronkiewicz-Waltz, pytana, czy jej wizyta u kardynała Dziwisza nie jest elementem kampanii wyborczej, odparła, że umawiała się na nią już w kwietniu podczas rzymskich uroczystości z okazji pierwszej rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II, ale dopiero teraz mogło do niej dojść.
Spotykam się z kardynałem Dziwiszem od kilkunastu lat (...). Przede wszystkim rozmawialiśmy o Polsce w szerszym kontekście. Rozmawialiśmy też o sprawach gospodarczych, bo ksiądz kardynał uważa mnie za swoistego guru w tym zakresie - wyjaśniła kandydatka na prezydenta stolicy.