Grobelny nie dostanie 16 mln zł odszkodowania za swoje aresztowanie
Lech Grobelny nie dostanie 16 mln zł odszkodowania za pięć lat niesłusznego - jak twierdzi - aresztu. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał taką odmowę sądu I instancji, uznając areszt za słuszny. Jeden z sędziów SA złożył zdanie odrębne.
23.02.2006 | aktual.: 23.02.2006 18:29
W październiku 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił żądanie byłego właściciela tzw. Bezpiecznej Kasy Oszczędności (BKO). Chciał on, by sąd przyznał mu od Skarbu Państwa milion zł zadośćuczynienia oraz 14,93 mln zł odszkodowania za niesłuszne - jak twierdził - aresztowanie w latach 1992-1997. Kwotę wyliczył na podstawie zysków, jakie osiągał, prowadząc kilka firm w okresie 1989-1990. Grobelny zapowiadał, że uzyskane pieniądze przekaże m.in. na zaspokojenie roszczeń klientów BKO.
SO uznał, że areszt nie był "niewątpliwie niesłuszny" (a tylko wtedy odszkodowanie się należy), gdyż Grobelny ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości, utrudniając postępowanie, a w chwili podjęcia decyzji o areszcie były "dowody w pełni ją uzasadniające".
Grobelny złożył apelację, którą SA oddalił uznając wyrok SO za "w pełni zasadny". Sędzia Barbara Skoczkowska podkreśliła, że areszt był w pełni zasadny, bo wymiar sprawiedliwości musi sobie radzić z tymi, którzy utrudniają postępowania. Dodała, że areszt był też uzasadniony surową karą grożącą Grobelnemu.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. Grobelny powiedział, że odwoła się do Sądu Najwyższego, a potem do trybunałów międzynarodowych. Był on podejrzany o zagarnięcie w 1989-1990 r. ze swej spółki Dorchem 736 tys. ówczesnych zł. Prokuratura ostatecznie umorzyła to śledztwo w 2002 r. z "braku dowodów winy".
W październiku 1989 r. Grobelny, właściciel firmy Dorchem, założył tzw. Bezpieczną Kasę Oszczędności, obiecując klientom odsetki znacznie przewyższające oprocentowanie wkładów bankowych. W grudniu 1989 r. zaczął wybierać pieniądze z kasy Dorchemu - w połowie 1990 r. był już zadłużony w Dorchemie na 11 mld 912 mln ówczesnych zł, a BKO stała się niewypłacalna.
W czerwcu 1990 r. Grobelny wyjechał za granicę. Nie pozostawił nikomu pełnomocnictw i ślad po nim zaginął. Ludzie przypuścili wtedy szturm na BKO, aby odzyskać swe pieniądze. W BKO ok. 11 tys. Polaków ulokowało oszczędności, szacowane na 9,5 mld starych zł, czyli 2,88 mln dolarów. Syndyk Dorchemu wypłacił wierzycielom w sumie ok. 7 mld starych zł. Zaspokojono zaś tylko ok. 15% roszczeń klientów BKO.
Poszukiwanego przez Interpol Grobelnego zatrzymano w 1992 r. w Niemczech, które wydaliły go do Polski. W 1996 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie skazał go na 12 lat więzienia za zagarnięcie 736 tys. zł z kasy Dorchemu. W 1997 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok i zwrócił sprawę prokuraturze, a Grobelnego zwolnił z aresztu.
Obecnie 55-letni Grobelny mówi, że jest bezdomny. Zapewnia, że nie ukradł ani złotówki, a w momencie wybuchu afery jego firma była wypłacalna w 70-80%. Przed sądem oświadczył, że jego sprawa została w 1990 r. sztucznie wywołana jako "pomocna ówczesnej władzy, bo za krach mieli odpowiadać Bagsik i Grobelny, a nie prezydent i kolejne rządy".
Sądy przyznają pieniądze za "niesłuszne zatrzymanie lub aresztowanie". Np. w 2004 r. 32 tys. zł odszkodowania i 80 tys. zł zadośćuczynienia sąd przyznał porucznikowi rez. Mirosławowi Hermaszewskiemu, pilotowi i synowi polskiego kosmonauty, za niesłuszne aresztowanie i skazanie w sprawie głośnej kradzieży broni z jednostki na warszawskim Bemowie w 1995 r. Porucznika zdegradowano i skazano na 5 lat więzienia. W areszcie spędził 1,5 roku.