PolskaGrek wygrał z Polką walkę o dziecko

Grek wygrał z Polką walkę o dziecko

33-letnia łodzianka przez jeden nieopatrznie złożony podpis straci syna. Dziecko chce mieć przy sobie ojciec – zamożny Grek. Mężczyzna złożył pozew o przyznanie opieki nad dzieckiem. W Łodzi zapadł już prawomocny wyrok: sąd uznał, że pani Anna uprowadziła syna z domu jego ojca i kazał oddać mu chłopca.

26.02.2010 | aktual.: 01.03.2010 11:17

Pani Anna zarabiała na życie jako trenerka koni. Gdy trzy lata temu straciła pracę w Polsce, wyjechała do Grecji. Poznała zamożnego ginekologa, który zaproponował, że ją zatrudni w swojej prywatnej stadninie. Kobieta wspomina, że Ioannis był nią zachwycony, podziwiał zaangażowanie w pracę, adorował.

– Chodziliśmy na romantyczne spacery, zabierał mnie na zakupy, kolacje przy świecach. Zakochałam się. Nagle znalazłam się w świecie, do którego wcześniej nie miałam dostępu – opowiada drobna szatynka. – Po trzech tygodniach znajomości Ioannis mi się oświadczył. Miesiąc później zaszłam w ciążę. Urodziłam synka – Konstantego.

Po narodzinach dziecka, Ioannis podsunął łodziance dokument do podpisania. Był spisany po grecku. Pani Anna nie znała dobrze języka – mężczyzna zapewniał ją, że postanowił na piśmie uznać chłopca za swoje dziecko. – Nie miałam powodów, by mu nie wierzyć, nie poprosiłam o tłumaczenie dokumentu – ociera łzy kobieta. Opowiada, że gdy tylko podpisała papiery, Grek zmienił się nie do poznania.

Przestał być czuły, stał się katem. – Znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. Szarpał za włosy, krzyczał – opowiada pani Anna. – Nie pozwolił mi się kontaktować z rodziną, nie mogłam pojechać do Polski, kiedy moja matka miała zawał. Ioannis zabrał mi nawet komórkę, aby mnie odizolować od znajomych i rodziny. Żyłam tak ponad dwa lata.

Pani Anna postanowiła uciec z potrzasku, w jakim się znalazła. – Powiedziałam Ioannisowi, że idę z Kostkiem na spacer. Wyszłam z domu tak jak stałam. Wsiadłam do taksówki i pojechaliśmy do mojej przyjaciółki – opowiada kobieta. – Spędziliśmy tam kilka dni.

Przyjaciółka kupiła Annie i Kostusiowi bilet. – Bałam się odprawy paszportowej, ale wszystko się udało. To było w maju ubiegłego roku – opowiada kobieta. W Łodzi znalazła pracę jako szwaczka. W październiku pani Anna dostała wezwanie do sądu. Ioannis domagał się oddania dziecka. – Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Jednym z dowodów, który pełnomocnicy Ioannisa przedstawili przed sądem, był dokument, który podpisałam po urodzeniu dziecka – opowiada kobieta.

Okazało się, że pani Anna podpisała dokument ustanawiający tzw. domicyl Konstantego w Grecji. Dokument ten, z prawnego punktu widzenia, wskazuje miejsce stałego zamieszkania synka. – Wynika z niego, że gdybym chciała wyjechać z Grecji, to dziecko musi zostać z ojcem – opowiada.

Łódzki sąd nie poprosił o badanie psychologiczne dziecka i nie sprawdził, jaka jest więź pomiędzy ojcem a synem. – Poprosiliśmy o to, ale sąd odrzucił wniosek twierdząc, że zwróciliśmy się o to zbyt późno – mówi mec. Krzysztof Stępniewicz, pełnomocnik pani Anny. Zapowiada apelację.

Decyzją sądu jest zaskoczona Joanna Kluzik-Rostkowska zasiadająca w Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Sąd w pierwszej kolejności powinien myśleć o dziecku. Niepokoi mnie, że nieprzeprowadzone zostały badania psychologiczne. Skoro dziecko ma w Polsce dobrą opiekę, to czy sąd powinien decydować o wysłaniu go jak walizki do innego kraju? – pyta.

Pani Anna postanowiła prosić o pomoc Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Rafał Sobczak z resortu odsyła ją do Ministerstwa Sprawiedliwości. Ale i tam pani Anna niczego nie wskóra. – Jako ministerstwo nie odnosimy się do decyzji sądów – mówi Joanna Dębek z MS.

Decyzję łódzkiego sądu popiera Ireneusz Dzierżęga z Centrum Praw Ojca i Dziecka. – Przecież ten chłopiec nie trafi do obcego człowieka. Nawet po takiej rozłące dziecko rozpozna ojca i będzie mogło być z nim szczęśliwe. Mama Konstantego mogła przejąć nad nim opiekę. Jeśli była bita przez partnera, mogła zgłosić to do greckiej policji. Wtedy ojciec nie mógłby przejąć opieki nad dzieckiem – argumentuje.

Wyrok od wczoraj jest prawomocny. Ojciec Konstantego w każdej chwili ma prawo zabrać z sobą syna do Grecji. Pani Anna może tylko negocjować z adwokatami partnera sprawę odwiedzin synka.

Agnieszka Jasińska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)