PublicystykaGostkiewicz: "Pustka intelektualna", czyli jak zostać chamem i prostakiem [OPINIA]

Gostkiewicz: "Pustka intelektualna", czyli jak zostać chamem i prostakiem [OPINIA]

Wpisuję w Google "pustka intelektualna". Pierwsze nazwisko, które widzę: "Ardanowski". Przełączam na wyszukiwanie zdjęć – widzę twarz pana ministra. A przecież to on tak powiedział do rolników, a nie oni do niego. To ja tak na chłopski rozum przedstawię, dlaczego to do ministra się ta pustka przykleiła.

Gostkiewicz: "Pustka intelektualna", czyli jak zostać chamem i prostakiem [OPINIA]
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Michał Gostkiewicz

3 kwietnia rolnicy z AGROunii po raz kolejny protestowali w Warszawie. Niezależnie, czy się z ich postulatami zgadzamy, czy nie, są one dość proste: mają na celu zmiany w prawie, które dadzą preferencję polskim produktom, np. znakowanie żywności w sklepach flagami pochodzenia (tak, jak znakowane jest teraz m.in. wino) oraz ustawowe gwarancje, że przynajmniej połowa produktów w sklepach będzie pochodziła z Polski.

Ale minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, skonfrontowany w kilku rozmowach z protestującymi, powiedział, że "ze smutkiem" stwierdza u nich "wielką pustkę intelektualną". W odpowiedzi na tę jakże skomplikowaną i poprzedzoną dokładnymi badaniami diagnozę usłyszał od szefa AGROunii, Michała Kołodziejczaka: "cham i prostak".

I tak sobie panowie miło porozmawiali, jak chłopcy na podwórku, którzy przekrzykują się: "jesteś głupi!"; "Sam jesteś głupi!". Ale przegranym w tej bitwie panów w za krótkich spodenkach jest – jak to często na podwórku bywa – ten, kto zaczął.

A zaczął minister rolnictwa – i popełnił niewybaczalny, podwórkowy błąd. Po pierwsze, czując się silny stołkiem, na którym siedzi, zlekceważył przeciwnika. Po drugie – i najgorsze – obraził go. A właściwie nie, nie przeciwnika. Partnera do rozmów. Dopiero tekstem o "pustce intelektualnej" zrobił sobie z Kołodziejczaka wroga.

Obraz
© PAP | Tomasz Gzell

Choć szef AGROunii zarzeka się, że przed następną rundą rozmów nie będzie tego ministrowi pamiętał, z oczywistych powodów będzie negocjował w inny sposób. Ponieważ będzie miał z tyłu głowy, że partner po drugiej stronie stołu negocjacyjnego uważa go za gorszego i głupszego od siebie.

Choćby partner do rozmów osiągał Himalaje głupoty, żaden poważny negocjator nigdy nie pozwoli sobie na obrażanie go publicznie. Bo w ten sposób nie osiągnie porozumienia. No, chyba, że od początku nie chce tego porozumienia, a konflikt jest mu na rękę. W przypadku PiS, któremu grozi strajk nauczycieli, a sondaże wyglądały jeszcze niedawno nieco lepiej, kolejne pole konfliktu jest ostatnim, czego politycy tej partii powinni sobie życzyć. Antagonizowanie kolejnych grup społecznych – oto prawdziwa "pustka intelektualna". Minister Ardanowski sam pochodzi ze wsi, był kiedyś działaczem PSL, jest magistrem inżynierem rolnictwa. A jednak na podwórku wystąpił nie jako "swój", ale jako polityk, który zapomniał, że też jest "z ludu".

Jest takie popularne słowo z języka rolników, które zrobiło oszałamiającą karierę w polityce. Jak żadne inne obrazuje to, co zrobił minister rolnictwa. Zaorał. Sam siebie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)