Gosiewski: nie musimy się tłumaczyć

Jacek Kurski nie musiał się naradzać z Jarosławem Kaczyńskim na temat ujawnienia sprawy plakatów PO. Jeżeli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa to jego obowiązkiem jest zawiadomienie prokuratury. Pamiętajmy aferę Rywina i zarzut wobec Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego, że wiedzieli o możliwości zaistnienia przestępstwa i milczeli. Jacek Kurski nie milczał i poinformował stosowne organy - mówi w "Salonie Politycznym Trójki" Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS.

22.06.2006 | aktual.: 22.06.2006 12:55

Beata Michniewicz: Podoba się panu jako przewodniczącemu klubu polityczna aktywność posła Jacka Kurskiego?

Przemysław Gosiewski: Jacek Kurski szczególnie podoba się dziennikarzom, dlatego, że jest teraz w Polsce najczęściej cytowanym politykiem.

Ja pytam o pana zdanie - czy dobrze się stało z punktu widzenia interesów i wizerunku PiS-u, że Jacek Kurski rozpętał aferę bilboardową?

- Jacek Kurski postąpił tak jak mówi prawo. Jeżeli wszedł w posiadanie informacji i ma świadków, że mogło dojść do przestępstwa polegającego na tym, że środki z PZU mogły w sposób nielegalny zasilić kampanię Donalda Tuska, to jego obowiązkiem jest powiadomienie prokuratury. I na tej podstawie zostało wszczęte postępowanie.

Ale miał informacje od marca. Czy dobrze, że nie naradził się z prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim co ma z tymi informacjami zrobić?

- Nie musiał się naradzać, dlatego, że jeżeli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa to jego obowiązkiem jest zawiadomienie prokuratury. Pamiętajmy aferę Rywina i zarzut wobec Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego, że wiedzieli o możliwości zaistnienia przestępstwa i milczeli. Jacek Kurski nie milczał i poinformował stosowne organy.

A jak panu podoba się przysłowie "Kto mieczem wojuje od miecza ginie"? Może mieć zastosowanie w tym przypadku? W tej chwili PiS musi się tłumaczyć ze swojej kampanii bilboardowej.

- Nie musimy się z niczego tłumaczyć. Zostaliśmy przedmiotem brutalnego ataku. Ja mam takie wrażenie obserwując naszych kolegów z Platformy, że ma zastosowanie taka opowiastka, że ktoś kto nielegalnie nabył zegarek wybiega ze sklepu i krzyczy : ukradziono zegarek!

A może pan jakąś inną opowiastkę powiedzieć, bo tę już znamy.

- Można to w innych słowach ubrać, natomiast Platforma stara się odwrócić uwagę od tej sprawy bilboardowej PZU szkalując PiS i mówiąc, że PiS jest związany z ta sprawą, ale to jest takie socjotechniczne rozwiązanie. Myślę, że czytelne dla opini publicznej. Natomiast my wczoraj na konferencji prostowaliśmy nieprawdziwe dane, które podawała Platforma dotyczące naszych wydatków na bilboardy. Myślę, że sprawę wyjaśniliśmy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)