Gosiewski na bakier z historią i ortografią
Prezydium Sejmu odrzuciło wniosek Przemysława Gosiewskiego o skreślenie Andrzeja Czumy z listy kandydatów na członków tzw. komisji ds. nacisków. Najciekawsze jest jednak to, że szef klubu PiS popełnił w swoim krótkim piśmie kilka błędów ortograficznych i wykazał się nieznajomością historii - podaje "Wprost24".
04.11.2009 17:16
Gosiewski prosił o usunięcie Czumy - jak twierdził - z powodu jego stronniczości w sprawie afery hazardowej i nieprawdziwych zarzutów stawianych przez Czumę Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu. "Czuma porównał 'Rzeczpospolitą' do gadzinówki z nazistowskich Niemczech, dziennika propagandowego Adolfa Hitlera" - argumentował w swoim piśmie Gosiewski.
- Pan poseł Gosiewski nie rozumie znaczenia słowa "gadzinówka". Nazywano tak pismo wydawane przez Niemców po polsku w czasie okupacji. "Voelkischer Beobachter" nie mógł być gadzinówką, bo był to dziennik wydawany od początku XX w. przez jedną z niedużych partii niemieckich o profilu socjalistycznym i narodowym, czyli bardzo zbliżonym do teorii i praktyki działania PiS. Pismo to dopiero w latach 20. XX wieku wykupił Adolf Hitler z pieniędzy NSDAP - odpowiada Andrzej Czuma na zarzuty posła Gosiewskiego.
Obok nieścisłości historycznych, w liczącym nieco ponad jedną stronę formatu A-4 piśmie można dopatrzeć się dwóch błędów ortograficznych i dwóch błędów językowych. Przemysław Gosiewski najwyraźniej ma problem m.in. z pisownią "nie" z przymiotnikami i rzeczownikami. W odniesieniu do przytoczonej wyżej wypowiedzi ministra Czumy, poseł Gosiewski stwierdził, że ma ona "nie bagatelne znaczenie", zaś w dalszej części pisma zauważył, że zachowanie byłego ministra świadczy o jego "nie rzetelności i braku bezstronności".
O odrzuceniu wniosku przez Prezydium Sejmu nie zdecydowały chyba jednak jego niedociągnięcia językowe. Taki sam los spotkał też drugi, złożony przez Lewicę, wniosek o odwołanie Andrzeja Czumy - konkluduje "Wprost24".