PolskaGosiewski: Kempa najlepsza do komisji ws. Blidy

Gosiewski: Kempa najlepsza do komisji ws. Blidy

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski uważa, że Beata Kempa spełnia wszystkie wymagania stojące przed przyszłymi członkami komisji śledczej ds. zbadania śmierci Barbary Blidy.

19.12.2007 | aktual.: 19.12.2007 19:27

Nie ma żadnych okoliczności, które pozwalałyby na wyłączenie pani Beaty Kempy z komisji ds. tragicznej śmierci Barbary Blidy - oświadczył Gosiewski.

Dlatego - podkreślił pytany o to przez dziennikarzy - nie ma potrzeby, aby klub PiS rozważał na jej miejsce innego kandydata. PiS ma mieć w komisji dwóch przedstawicieli - oprócz Kempy, także Wojciecha Szaramę.

Szef klubu LiD Wojciech Olejniczak zapowiedział już, że jego klub zgłosi zastrzeżenie do kandydatury Kempy. Według niego, nie powinna ona zasiadać w komisji, ponieważ w czasie tragicznych wydarzeń w domu byłej minister, obecna posłanka PiS sprawowała funkcję wiceministra sprawiedliwości.

Z kolei - zdaniem Gosiewskiego - gdyby Prezydium Sejmu zdecydowało się wyłączyć Kempę z prac komisji, byłoby to działanie czysto niemerytoryczne o charakterze represji politycznej. Mam nadzieję, że tych działań Prezydium nie podejmie - dodał.

Byłbym bardzo zdziwiony gdyby Prezydium zgodziło się na to, byłoby to jawne łamanie prawa i próba pokazania, że jest buta i siła, a nie ma prawa - mówił.

Gosiewski zaznaczył też, że co prawda minister sprawiedliwości pełni też funkcję prokuratora generalnego, ale to sa dwa różne urzędy. Beata Kempa była sekretarzem w Ministerstwie Sprawiedliwości i nie miała żadnych związków z urzędem prokuratora generalnego - podkreślił.

Kempa powiedziała w Sejmie, że zarówno Izba, jak i społeczeństwo w całym kraju wie, iż jest ona obecnie poddawana takim samym atakom i być może brutalnym naciskom, jak nieżyjąca pani Barbara Blida. Mam takie poczucie i mam prawo mieć takie poczucie z tą różnicą, że ja się nie poddam i nie złamię - mówiła.

Później w rozmowie z dziennikarzami Kempa wyjaśniała jednak, że tej wypowiedzi nie należy brać dosłownie i łączyć ze sprawą pani Blidy. Dodała, że mówiąc o Barbarze Blidzie chciała jedynie pokazać, jaki może być sposób reakcji na obciążenia. Zaznaczyła, że chce też wysłać wyraźny sygnał do osób, które - jak mówiła, inspirują ataki na nią - że się nie podda.

Ja się nie przestraszę, nie złamię i będę nadal działać z równą determinacją i na tym samym poziomie - podkreśliła.

Kempa pytana, co miała na myśli mówiąc o atakach na nią, wyjaśniła, że chodzi o kwestie spekulacji medialnych, wypowiedzi posłów czy wypowiedzi w internecie. Dodała też, że elementem nacisku na nią są bardzo obraźliwe materiały, jakie otrzymuje na swoją skrzynkę mailową.

To próby zmuszenia mnie do zmiany postawy - dodała Kempa, która łączy cała sytuację m.in. z wysunięciem jej kandydatury do komisji śledczej. Zaznaczyła, że wszystkie maile zbiera i - jeżeli sytuacja będzie trwała - przekaże je prokuraturze.

Kempa poinformowała też, że oczekuje od "Newsweeka" sprostowania w związku z dotyczącym jej artykułem w najnowszym wydaniu tygodnika. "Newsweek" podał, że CBA nagrało rozmowę, w której Kempa - pełniąca stanowisko wiceministra sprawiedliwości - mówi do ówczesnego dyrektora szpitala Marka Durlika: ustawimy prokuratorów i sprawę się umorzy. Miało to być na miesiąc przed zatrzymaniem przez CBA Mirosława G.

W sprawie publikacji "Newsweeka" poseł PiS Arkadiusz Mularczyk skierował w środę do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego interpelację. Poseł podkreślił, że według mediów nagranie rozmowy Kempy z Durlikiem podobno stało się podstawą do wszczęcia odrębnego śledztwa, a śledczy z warszawskiej Prokuratury Okręgowej chcieli wyjaśnić, czy doszło do ujawnienia tajemnicy państwowej o działaniach Biura oraz prokuratury i kto jest za to odpowiedzialny.

Mularczyk pyta w interpelacji, czy faktycznie, jak podaje "Newsweek", a powołuje się na dokumenty z akt postępowania przygotowawczego doszło do wycieku informacji, a tym samym popełnienia przestępstwa - ujawnienia tajemnicy służbowej w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Poseł chce też wiedzieć, kto jest odpowiedzialny za ewentualne złamanie prawa - jeśli do niego doszło - oraz jakie działania podjął minister Ćwiąkalski w tej sprawie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)