Gosiewski: jawne dokumenty nt. osób pełniących funkcje publiczne
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski
zadeklarował, że w sprawie lustracji jego partia opowiada
się za jawnością dokumentów dotyczących osób pełniących funkcje
publiczne. Osoba, która uznałaby zawartość ujawnionych dokumentów
za krzywdzącą, mogłaby odwoływać się do sądu powszechnego.
31.05.2006 | aktual.: 31.05.2006 16:40
Mamy określony katalog tych funkcji (publicznych) począwszy od samorządowych, a skończywszy na ministerialnych - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie. Według Gosiewskiego, nie ma natomiast potrzeby ujawniania całych zasobów Instytutu Pamięci Narodowej - a więc także materiałów dotyczących osób, które nie pełnią dzisiaj funkcji publicznych.
Natomiast PiS chce ujawnienia akt pracowników i współpracowników służb bezpieczeństwa - powiedział Gosiewski.
Pytany, czy jawne powinny być też "dane wrażliwe" odpowiedział: "Powinniśmy przyjąć założenie, że teczka jest dostępna w całości, jeśli będziemy bawić się w wyłączanie jakichś aspektów tych informacji, to oczywiście będziemy ograniczali lustrację".
Jak zaznaczył osoba, która uzna zawartość ujawnionych materiałów za krzywdzącą, będzie mogła odwołać się do sądu powszechnego. Mamy świadomość, że w wielu przypadkach dokumenty, które gromadziła SB, były dokumentami nie mającymi żadnej wartości, pomawiającymi - dodał. Według niego, często dotyczyło to właśnie "danych wrażliwych".
Pytany, czy na pewno najlepszym rozwiązaniem jest oddanie takich spraw sądom powszechnym, a nie lustracyjnym, wyspecjalizowanym w badaniu takich dokumentów, Gosiewski odparł, że w sytuacji objęcia lustracją dużej grupy osób (według jego szacunków byłoby to kilkadziesiąt tysięcy osób), sądy lustracyjne należałoby rozbudować do "niebotycznych rozmiarów", aby podołały temu zadaniu.
Zdaniem Gosiewskiego, w gestii ministerstwa sprawiedliwości leży stworzenie w sądach powszechnych specjalnych komórek, w których pracowaliby odpowiednio przygotowani sędziowie.
W kontekście publikowanych w mediach informacji o współpracy księży ze służbami bezpieczeństwa Gosiewski podkreślił, że decyzja o ewentualnym ujawnieniu akt tych duchownych, którzy taką współpracę podjęli, należy do hierarchów kościelnych. Powołał się tu na rozdział władzy państwa i Kościoła w Polsce.
Jak dodał, w związku z tym PiS nie będzie oceniał sposobu, w jaki Kościół zajmuje się tą sprawą.