Gosiewski: byli szefowie MSZ wyrażają lęk przed wielkimi państwami
Zdaniem posła Przemysława Gosiewskiego byli szefowie MSZ, którzy napisali list otwarty, krytykując prezydenta za odwołanie z niejasnych przyczyn szczytu weimarskiego, "wpisali się w uległościową opinię elit, wyrażającą lęk przed wielkimi państwami, a tym samym mówiącą, iż Polska jest de facto krajem drugiej kategorii" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Bartosz Węglarczyk. Według Gosiewskiego autorzy listu "wpisali się w miękką politykę międzynarodową".
07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 09:22
Poseł Gosiewski nie zna się na polityce zagranicznej, więc nie zdaje sobie sprawy, że tym ostatnim zdaniem potwierdza, iż prezydent nie pojechał do Niemiec nie dlatego, że źle się czuł, ale dlatego, że postanowił pokazać Niemcom, kto tu rządzi - zaznacza autor komentarza w "GW".
Krytykując wszystkich bez wyjatku szefów MSZ, poseł Gosiewski - czołowy polityk koalicji rządowej - odrzuca wszystkie międzynarodowe osiągnięcia Polski od 1989 roku. Polską dyplomacją kierowali bowiem dotąd jego zdaniem ludzie mali i tchórzliwi.
A więc na kolanach weszliśmy do NATO, do UE. Na kolanach staliśmy się sojusznikiem USA i układaliśmy sobie wasalne stosunki z Moskwą. Lękiem przed Rosją należy tłumaczyć nasze zaangażowanie w budowę demokratycznej Ukrainy, lękiem przed nie bardzo wiem kim kierowaliśmy się, wchodząc do Iraku - zaznacza Węglarczyk.
PiS ma prawo krytykować politykę zagraniczną poprzedników. Ale musi zachować zdrowy rozsądek, szanować fakty i myśleć o tym, czy może to zaszkodzić krajowi. Wydaje się to rozumieć Pałac Prezydencki, który nieskutecznie próbował przez ostatnie kilkadziesiąt godzin hamować zapędy PiS i wyciszać aferę.
Ale się nie udało. Poseł Gosiewski takich ludzi jak Władysław Bartoszewski zalicza do mięczaków i kiepskich patriotów Świadczy to jak najgorzej tylko o pośle Gosiewskim. Tylko po co PiS prosił Bartoszewskiego, by przejął MSZ po ministrze Mellerze?
Im dłużej trwa histeria wokół artykułu "Tageszeitung" i stosunków z Niemcami w ogóle, tym gorzej dla Polski. Te straty kolejni szefowie MSZ będą odrabiać latami - uważa komentator "GW". (PAP)