Polska"Gość Niedzielny" szykuje apelację ws. Alicji Tysiąc

"Gość Niedzielny" szykuje apelację ws. Alicji Tysiąc

"Gość Niedzielny" otrzymał pisemne uzasadnienie marcowego wyroku w sprawie Alicji Tysiąc. Teraz redakcja może złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego i zapowiada, że to zrobi.

"Gość Niedzielny" szykuje apelację ws. Alicji Tysiąc
Źródło zdjęć: © AFP

08.04.2010 | aktual.: 08.04.2010 17:16

Pełnomocnik "Gościa Niedzielnego" i archidiecezji katowickiej otrzymał z Sądu Apelacyjnego w Katowicach pisemne uzasadnienie marcowego wyroku w sprawie Alicji Tysiąc - poinformowała Maria Kotas z Działu Promocji tego katolickiego tygodnika.

Zgodnie z orzeczeniem gazeta zapłaciła kobiecie 30 tys. zł zadośćuczynienia, ale równocześnie jej przedstawiciele zapowiadają złożenie w Sądzie Najwyższym skargi kasacyjnej, a w katowickim sądzie apelacyjnym - wniosku o wstrzymanie wykonania wyroku w części dotyczącej przeprosin. Otrzymanie pisemnego uzasadnienia umożliwia stronie pozwanej podjęcie tych kroków prawnych.

Choć sąd nakazał "Gościowi Niedzielnemu" przeproszenie Alicji Tysiąc jeszcze w marcu, to - jak zaznaczyła Kotas - zgodnie z procedurą wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku można złożyć do sądu apelacyjnego wraz z wniesieniem skargi kasacyjnej. Wnioskodawca ma na to dwa miesiące od momentu otrzymania wyroku na piśmie, co nastąpiło dopiero teraz.

Alicja Tysiąc chciała usunąć ciążę, obawiając się, że urodzenie dziecka może jej grozić utratą wzroku. Lekarze odmówili jej prawa do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Po porodzie jej wzrok pogorszył się; przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Kobieta złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał jej 25 tys. euro zadośćuczynienia, zwracając m.in. uwagę na brak w polskim prawie możliwości odwołania się od decyzji lekarzy.

W złożonym pozwie Tysiąc zarzuciła tygodnikowi naruszenie dóbr osobistych w komentujących tę sprawę artykułach. Domagała się zadośćuczynienia finansowego (pierwotnie 50 tys. zł) i przeprosin. 5 marca katowicki sąd apelacyjny niemal w całości utrzymał w mocy wyrok sądu okręgowego, nakazując, by redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego" i wydawca tygodnika przeprosili na łamach gazety Alicję Tysiąc i wypłacili jej 30 tys. zł.

Zgodnie z wyrokiem tekst przeprosin pozwani mieli zamieścić w drugim numerze "Gościa Niedzielnego" po dniu uprawomocnienia się wyroku, czyli 5 marca. W gazecie z 21 marca ukazało się jednak oświadczenie ks. Gancarczyka w tej sprawie. Redaktor naczelny zapowiedział już wówczas skargę kasacyjną i wniosek o wstrzymanie wykonania części wyroku. Redakcja uznaje bowiem orzeczenie katowickiego sądu za niesprawiedliwe i wzbudzające "szerokie społeczne niezadowolenie".

"Jeżeli pani Alicja Tysiąc poczuła się urażona stwierdzeniami zawartymi w 'Gościu Niedzielnym', to wyrażam moje ubolewanie. Trudno jednak zgodzić się na publikację przeprosin zawierających nieprawdę. Nigdy nie porównałem pani Alicji Tysiąc do zbrodniarzy hitlerowskich, nie posługiwaliśmy się też w naszych tekstach 'mową nienawiści', cokolwiek to określenie miałoby znaczyć" - napisał ks. Gancarczyk.

W wydanym wyroku sąd argumentował m.in., że żaden światopogląd nie uzasadnia poniżania innych, podkreślając jednocześnie, że proces nie dotyczył przekonań religijnych, ale ochrony dóbr osobistych. "Gość Niedzielny" uznał to rozstrzygnięcie za niesprawiedliwe i ograniczające wolność słowa.

O co poszło?

Alicja Tysiąc w pozwie powoływała się na dziesięć tekstów różnych autorów, zamieszczonych w "Gościu Niedzielnym". W jednym z nich pt. "Siła przyzwyczajenia" ks. Gancarczyk wspomniał o zdjęciach z prywatnego albumu esesmana, które trafiły do muzeum przy byłym obozie Auschwitz. Na zdjęciach uwieczniono zbrodniarzy, wypoczywających po pracy, są roześmiani, zrelaksowani - pisał ksiądz.

"Przyzwyczaili się do morderstw dokonywanych za płotem obozu. A jak jest dzisiaj? Inaczej, ale równie strasznie. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu odrzucił właśnie odwołanie rządu polskiego w słynnej już sprawie Alicji Tysiąc. W konsekwencji pani Tysiąc otrzyma 25 tys. euro odszkodowania, plus koszty postępowania, za to, że nie mogła zabić swojego dziecka" - napisał redaktor naczelny.

"Mówiąc inaczej, żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono. To odszkodowanie będzie pochodzić z budżetu państwa, a więc z naszych podatków. A co z sędziami, którzy wydali tak nieprawdopodobny wyrok? Zapewne na weekendy jeżdżą w różne urokliwe miejsca. Są uśmiechnięci, zrelaksowani. Przyzwyczaili się" - pisał ks. Gancarczyk.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)