Gorsze, bo polskie?
Produkty sprzedawane w Polsce są gorszej jakości niż towary tej samej marki w sklepach na zachodzie Europy, pisze "Dziennik Łódzki" powołując się na inspektorów handlowych.
Proszek gorzej pierze, piwo nie jest tak samo smaczne, papierosom brakuje aromatu. Normy unijne, które obowiązują nas od roku, pozwalają pompować w wędliny więcej wody niż przedtem... Odkąd weszliśmy do Unii, pogorszyła się jakość naszych wędlin - mówi, chcąca zachować anonimowość, pracownica inspekcji handlowej.
Polskie przepisy pozwalały, by w kilogramie wędliny było trzykrotnie mniej fosforanów niż dopuszczają teraz normy unijne. A przecież im więcej fosforanów, tym więcej wody można wpompować w wędlinę - mówi. Zatrzymują one wodę tak, że nie widać rozwarstwienia mięsa.
Żeby towar sprzedał się w Polsce, musi mieć cenę odpowiednią dla polskiej kieszeni, a to często przekłada się na jakość, podkreśla Bogdan Pietrzak, rzecznik Głównego Inspektora Inspekcji Handlowej. Dlatego na przykład w proszkach do prania jest mniej poprawiających jego działanie piorących granulek i Polak wyjmuje z pralki ubrania nie tak czyste, jak Niemiec czy Francuz.
Wpływ na niską cenę ma też to, że taki proszek zawiera jedynie substancje piorące. Zmiękczacz i odrdzewiacz do pralki na ogół kupujemy oddzielnie. W bogatszych krajach przeważnie są one już w składzie proszku - mówią inspektorzy.
- Coś za coś, ocenia Pietrzak. Papierosy są zrobione z domieszką rodzimego tytoniu, a nie w całości z oryginalnego wprost z Wirginii, ale za to polscy rolnicy mają zakontraktowaną możliwość stałych dostaw. Piwo z naszych browarów odbiega jakością od duńskiego, choćby dlatego, że powstaje na bazie polskiej wody, innej, czasem gorszej. Dzięki temu, że rozlewa się je w Polsce, mamy dodatkowe miejsca pracy.
Gorsza jakość polskich produktów nie oznacza, że sa one niezdrowe czy niebezpieczne, zapewnia rzecznik GIIH. - W większości przypadków ich jakość jest zgodna z deklaracją producenta czy importera wprowadzającego dany produkt na nasz rynek.(PAP)