Górole, co udawali Greka
"Wreszcie mamy dwadzieścia trzy odcinki" -
cieszyli się podczas weekendu w Łopusznej Artur Więcek-Baron i
Witold Bereś, twórcy filmowej wersji "Historii filozofii po
góralsku" na kanwie słynnego dzieła ks. profesora Józefa Tischnera
- pisze "Dziennik Polski".
07.11.2005 | aktual.: 07.11.2005 07:30
Pierwszą część udało się im skończyć jeszcze za życia kapłana, teraz - po różnych perypetiach - filmowcy świętowali ukończenie trzeciej. Ekranizacja zdobyła w międzyczasie nagrodę Krajowej Rady Radiofonii na Festiwalu Filmów w Gdyni. Emisji telewizyjnej możemy się spodziewać w grudniu.
Łopuszniańskie Wypominki, na których już od trzech lat spotykają się twórcy filmowej wersji książki ks. Tischnera także w tym roku stały się okazją, by wrócić pamięcią do okoliczności tworzenia kolejnych części "Historii filozofii".
Aktorom spoza plejady góralskich bohaterów w pamięci została zwłaszcza trudność przyswajania sobie gwary - np. dla Krzysztofa Globisza "trudniejszej niż węgierski". Uczyli się więc góralskiej mowy w Poroninie - niektórzy z takim skutkiem, że nawet Józef Staszel (Anaksymenes) głowił się, czemu takiego czy owego górala jeszcze nie zna...
Wspaniałą niespodziankę zgotowali publiczności reżyserzy, zmontowawszy osobny odcinek, jakby epilog 23 epizodów, w odpowiedzi na pytanie o bohaterów "Historii filozofii": "cy óni sóm dzisiejsi, cy downi?". Była to rejestracja posiadów w plenerze, z udziałem wszystkich "góroli, co udawali Greka".
Pamiętali też bohaterowie "Historii filozofii" to jak arbitralnie zamknął wielki autor wszelkie ewentualne spory: "Jo wos powołałem do zycia - lepiyj wiym, co w wos siedzi". (PAP)