Górnik zasypany w kopalni w Zabrzu nie żyje
37-letni górnik, zasypany w niedzielę
wieczorem w prywatnej kopalni "Siltech" w Zabrzu, nie żyje. Gdy w
nocy z poniedziałku na wtorek, po trwającej ponad dobę akcji,
dotarli do niego ratownicy, nie dawał oznak życia. Po południu,
gdy udało się w całości odkopać ciało mężczyzny, lekarz stwierdził
zgon. Górnik miał żonę, osierocił dwoje dzieci.
O wydostaniu przyciśniętego wcześniej belką i fragmentami skał zmarłego górnika poinformował prezes i współwłaściciel kopalni, Jan Chojnacki. Ciało górnika zostało już przetransportowane na powierzchnię.
Chojnacki zapewnił, że rodzina pracownika nie zostanie bez opieki. Oprócz pomocy lekarskiej i psychologicznej kopalnia zamierza wspomóc rodzinę górnika finansowo, a dzieciom wykupić polisę, aby zabezpieczyć je w przyszłości.
Mężczyzny nie udało się uratować mimo nieprzerwanej akcji kilkudziesięciu ratowników, m.in. z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu oraz ze stacji okręgowej w Zabrzu. Akcja była bardzo trudna, trzeba było ręcznie wybierać rumosz skalny, którym został zasypany chodnik, a jednocześnie zabezpieczać jego obudowę, by skały nie zagrażały ratownikom.
Do wypadku doszło w niedzielę późnym wieczorem 380 metrów pod ziemią - w magistrali transportowej, czyli szerokim na ponad pięć metrów chodniku, którym odbywa się transport węgla od miejsca urobku do szybu wydobywczego. Skały zgniotły tam obudowę chodnika na długości ok. dziewięciu metrów, niemal całkowicie wypełniając tę część wyrobiska.
W magistrali, przy uszkodzonym rurociągu, pracowała wtedy dwuosobowa brygada naprawcza. Jeden z górników poszedł zakręcić wodę; drugi został przy uszkodzeniu. Gdy nastąpił zawał skał, mężczyzna został zasypany. Znajdował się dokładnie pośrodku długiego na dziewięć metrów zawaliska. Ratownicy próbowali dotrzeć do niego jednocześnie z dwóch stron chodnika.
Według wcześniejszych ustaleń organów nadzoru górniczego, prawdopodobną przyczyną zawału mogła być utrata stabilności i odporności obudowy wyrobiska - np. poprzez niewłaściwe użytkowanie obudowy, jej wadę lub jakieś prace przy niej. Dokładne przyczyny i okoliczności wypadku bada Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.
Przedstawiciele kopalni nie wykluczają hipotezy, że przyczyną zawalenia się stropu chodnika mogło być naruszenie stabilności skał przez wodę wydobywającą się pod ciśnieniem z uszkodzonego rurociągu przeciwpożarowego. Aby potwierdzić tę hipotezę, potrzebne są ekspertyzy.
Górnik z "Siltechu" to druga w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie. 6 stycznia górnik zginął w katowickiej kopalni "Wujek" - doznał śmiertelnych obrażeń przyciśnięty napędem przenośnika ścianowego, przy którym pracował. W całym ubiegłym roku praca górnicza pochłonęła w Polsce 21 ofiar, z czego 15 w kopalniach węgla kamiennego. Tyle samo górników odniosło ciężkie obrażenia.
To pierwszy śmiertelny wypadek w kilkuletniej historii zabrzańskiej kopalni "Siltech". Zakład jest niewielką, jedyną w Polsce prywatną kopalnią węgla kamiennego. Powstał wykorzystując część infrastruktury zlikwidowanej wcześniej kopalni "Pstrowski" w Zabrzu. Firma ruszyła z wydobyciem węgla w połowie 2002 roku.