Górnicy z Halemby wściekli na Kaczyńskich
Górnicy są wściekli. Podczas uroczystości barbórkowych w rudzkiej kopalni Halemba doszło ich zdaniem do dwóch skandalicznych sytuacji. Po pierwsze, były premier Jarosław Kaczyński siedział przy jednym stole z byłym dyrektorem KWK Halemba, który jest oskarżony o doprowadzenie do śmierci 23 górników. Dwa lata temu zginęli oni w górniczej katastrofie, której można było uniknąć. Po drugie, dwaj inni oskarżeni w tej sprawie, Robert K. i Damian H., dzień wcześniej zostali wyróżnieni odznaczeniami przyznanymi przez prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. - To skandal. Były premier przy jednym stole z mordercą? - irytuje się Zbigniew Domagała, szef Sierpnia 80 w KWK Halemba.
07.12.2008 | aktual.: 07.12.2008 09:47
Kazimierz D., oskarżony były dyrektor kopalni, bynajmniej nie czuł się skrępowany obecnością licznych dziennikarzy. Wraz z innymi eks-dyrektorami Halemby najpierw spotkał się w kawiarni z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim (szef PiS rozmawiał jednak wyłącznie z obecnym dyrektorem kopalni, reszta uczestników spełniała głównie rolę statystów), a następnie wziął udział w uroczystym obiedzie w pobliskiej hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Organizatorzy imprezy nie zamierzali ukrywać obecności Kazimierza D. - Jego nazwisko zostało oficjalnie wyczytane wśród gości uroczystości, a zgromadzeni w sali przyjęli to zwyczajową porcją oklasków. - Klaskali z rozpędu - wyjaśnia jeden z górników. Bardziej jednak jego i kolegów zirytowało biesiadowanie Jarosława Kaczyńskiego z Kazimierzem D. przy jednym stole.
Zbigniew Domagała z Sierpnia '80 twierdzi, że jest niedopuszczalne, by premier rządu, za którego czasów doszło do tragedii, i który wspominał o niej podczas uroczystości barbórkowych, dopuścił do takiej sytuacji.
- Wiedział, że na uroczystościach pojawią się byli dyrektorzy. Mógł poprosić organizatorów, żeby posadzono go przy innym stole. Nie zrobił tego. Zlekceważył nas i tyle - irytuje się związkowiec. Dodaje, że na sali byli koledzy tych, którzy zginęli dwa lata temu. Poczuli się urażeni.
Górników z Halemby do szewskiej pasji doprowadziło także inne wydarzenie z czwartkowych uroczystości. Oto dwaj oskarżeni w procesie dotyczącym katastrofy górniczej zostali przy okazji tegorocznej Barbórki wyróżnieni odznaczeniami przyznanymi przez prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego.
Wnioskodawca, czyli Kompania Węglowa, wyjaśnia, że odznaczono ich za udział w akcji, podczas której uratowano zasypanego górnika, Zbigniewa Nowaka, który prawie trzy lata temu pod ziemią, na głębokości 1030 metrów, spędził 111 godzin.
Odznaczeni: Robert K. i Damian H., są oskarżeni o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Zdaniem śledczych z prokuratury w Gliwicach nie wyprowadzili górników z zagrożonego rejonu, choć groziło im niebezpieczeństwo. W efekcie doszło do wybuchów metanu, a potem także pyłu węglowego, który zabił 23 osoby. Robert K. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Proces jego i ośmiu innych oskarżonych, którzy również o to wnioskowali, rozpocznie się 30 grudnia. Damian H. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wraz z 17 osobami zasiada na ławie oskarżonych podczas rozpoczętego w listopadzie procesu. Nadal pracuje w Halembie jako technik pożarniczy. Zarabia około 3000 zł. Rzecznik Kompanii Węglowej, Zbigniew Madej, wyjaśnia, że odznaczenia Robertowi K. i Damianowi H. przyznano za udział w akcji ratowniczej w lutym 2006 r. - Udało się wówczas po pięciu dniach uratować Zbigniewa Nowaka - wyjaśnia Madej. Dodaje, że odznaczenia zostały przyznane jeszcze przed katastrofą sprzed dwóch lat.
"Przeleżały się", bo w zeszłym roku po katastrofie nie było Barbórki.
Szef WZZ Sierpień '80, Bogusław Ziętek, uważa, że nikt oskarżony o tak poważne sprawy, jak sprowadzenie zagrożenia dla ludzkiego życia, nie powinien być odznaczany.
Mówi Grzegorz Tobiszowski, pochodzący z Rudy Śląskiej poseł PiS, który organizował wizytę byłego premiera na Śląsku: Byliśmy gośćmi na Barbórce w Halembie i nie mieliśmy żadnego wpływu na listę zaproszonych tam osób. Nie my również decydowaliśmy o tym, gdzie kto będzie siedział. Miejsca wskazał gospodarz uroczystości, czyli kopalnia. Faktem jest, że sytuacja, gdy koło prezesa Kaczyńskiego siedzi ktoś, kto ma kłopoty z prawem jest niezręczna. Co jednak mogliśmy w tym momencie zrobić? Gdybyśmy nie usiedli do stołu, byłaby jeszcze większa afera. Zarzucono by nam, że ferujemy wyroki nim zrobi to sąd.
A.Minorczyk, M.Wroński