Górnicy protestują: chcemy zaległych pieniędzy i zatrudnienia
Już ponad 160 górników pozostaje pod powierzchnią przeznaczonej do likwidacji sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz. Pracownicy kopalni domagają się m.in. uregulowania kwestii mieszkań zakładowych.
Protest rozpoczął się już o 6:00 rano w środę, kiedy 24 górników z nocnej zmiany nie wyjechało na górę. Po porannej zmianie na dole zostało kolejne 70 osób. Ci, którzy przyszli na popołudniową zmianę także się dołączyli, wyjechali za to ci z nocnej.
- To nie jest strajk, nie przerwaliśmy wydobycia. Pod ziemią jako pierwsza została ta zmiana, która rozpoczynała pracę o godzinie 0.30, ponad 20 osób. Po rannej zmianie do protestujących dołączyło 60 górników - mówił Jacek Rączka z zakładowej Solidarności. - Nocna zmiana po godzinie 18:00 wyjedzie na powierzchnię. Ludzie muszą się przespać, żeby wrócić do pracy, ale pod ziemią będą zostawały kolejne ekipy - zapewniał związkowiec.
W środę wieczorem zarządzający Katowickim Holdingiem Węglowym postawili górnikom ultimatum: albo wyjadą na powierzchnię do godziny 6:00 w czwartek, albo zostaną zwolnieni dyscyplinarnie i nie zostaną zatrudnieni w innych kopalniach KHW. Górnicy zostali pod ziemią, jednak w czwartek nie było prowadzone dalsze wydobycie.
- Protestu nie przerwaliśmy, pod ziemią jest ok. 160 górników - podał w czwartkowy poranek Paweł Drozdowski z Międzyzwiązkowego Sztabu Protestacyjno-Strajkowego w kopalni Kazimierz-Juliusz.
Powodem protestu jest kwestia mieszkań zakładowych - mimo że zarządcy kopalni obiecali, że sprawa będzie załatwiona priorytetowo, dalej nie jest uregulowana. Górnicy nie mają dokąd wracać. Mieszkania, które zajmują są objęte egzekucją komorniczą. Niektórzy z pracowników kopalni otrzymali też o połowę mniejszą wypłatę.
Holding broni się przed zarzutami. 1840 mieszkań górniczych jest własnością kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu, jednak w przypadku jej likwidacji następuje tryb zbywania mieszkań. Najemcy, czyli zamieszkujący je górnicy, mają pierwszeństwo w ich zakupie.
Spod sosnowieckiej kopalni "Kazimierz-Juliusz" wyjedzie niebawem autobus z żonami górników. Kobiety pojadą do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, gdzie będą oczekiwać na powrót wojewody Piotra Litwa - informują przedstawiciele Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". Wojewoda śląski jest teraz w Warszawie, gdzie ma spotkać się z premier Ewą Kopacz ws. sytuacji tej kopalni.
- Kobiety mają oczekiwać na pana wojewodę aż do jego powrotu z Kancelarii Premiera. Liczą, że Piotr Litwa przyjedzie jeszcze dziś i przywiezie im z Warszawy dobre informacje, wiążące zapewnienia dotyczące spełnienia wszystkich postulatów, o które wciąż pod ziemią walczy 160 górników - informuje Patryk Kosela, rzecznik prasowy WZZ "Sierpień 80".
To nie pierwsze akty protestacyjne górników z Sosnowca. W zeszłym tygodniu manifestowali w Sosnowcu i Katowicach - chcieli przedłużenia działania kopalni lub pisemnych gwarancji zatrudnienia w innych zakładach Holdingu.