Gorliwy i świadomy TW abp Sawa
Zwierzchnik polskiego prawosławia, arcybiskup Sawa, był świadomym i tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Miał pseudonim Jurek, a jego współpraca rozpoczęła się w 1965 roku - donosi "Rzeczpospolita". Dziennik powołuje się na dokumenty zachowane w Instytucie Pamięci Narodowej.
Gazeta dodaje, że Służbie Bezpieczeństwa udało się w dużym stopniu przejąć władzę nad Polskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym. Spośród dziewięciu biskupów prawosławnych SB jako tajnych współpracowników zarejestrowała pięciu. Według gazety, arcybiskup Sawa były jednym z najbardziej gorliwych TW.
"Rzeczpospolita" zaznacza, że operację przeciw polskiemu prawosławiu SB prowadziła pod kryptonimem Bizancjum. Akta tej sprawy częściowo się zachowały. Zachowała się też teczka pracy arcybiskupa Sawy z własnoręcznie pisanymi donosami i adnotacjami o przyjmowaniu wynagrodzeń od SB.
Arcybiskup przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że młode pokolenie może czuć się tym wszystkim zgorszone. Podkreśla, że wówczas trzeba było iść na kompromisy, by ocalić Cerkiew. - Wszystkim, którzy mogą być zgorszeni postępowaniem moim i innych duchownych mówię przepraszam - dodaje arcybiskup Sawa.