Gorąco na Węgrzech. Cyberatak na opozycyjną aplikację obudził gniew
Na Węgrzech doszło do wycieku danych z aplikacji opozycyjnej partii TISZA. Péter Magyar oskarża rząd o odpowiedzialność za incydent, który miał zastraszyć jego zwolenników przed wyborami. Podczas wiecu w Győr opozycjonista stwierdził, że przeciwnicy Orbana stanowią większość i nie boją się.
Najważniejsze informacje:
- Węgry w Wycieki dotknęły 200 tys. użytkowników aplikacji TISZA.
- Lider opozycji Péter Magyar oskarża rząd Viktora Orbána o udział w cyberataku.
- Niedzielny wiec w Győr był wielką demonstracją sprzeciwu wobec rządów Viktora Orbana.
Rząd Viktora Orbána znalazł się pod ostrzałem krytyki po tym, jak na jaw wyszedł wielki wyciek danych osobowych. Prorządowe media ujawniły dane osobowe 200 000 zwolenników opozycji, publikując skradzione dane osobowe, w tym nazwiska i adresy. To bezprecedensowe wydarzenie w węgierskiej polityce.
Lider opozycji Péter Magyar zareagował podczas wiecu w Győr, na którym zgromadziły się tysiące osób, demonstrujących przeciwko Orbanowi. W swoim wystąpieniu opozycjonista stwierdził, że przeciwnicy orbanowskiego reżimu stanowią większość i nie boją się.
Odkrycie w halach z owocami. Nagranie z momentu akcji służb
Czy rząd stoi za wyciekiem danych?
Péter Magyar twierdzi, że ujawnienie danych 200 tysięcy zwolenników opozycji, których adresy opublikowane zostały w internecie, było wynikiem złośliwego ataku zorganizowanego przez "przerażony" rząd. - Z dostępnych informacji wynika, że to nie był przypadkowy wyciek danych, lecz zaplanowany atak - powiedział Magyar. Podkreślił, że celem było zastraszenie zwolenników jego partii oraz uniemożliwienie przeprowadzenia wewnętrznych prawyborów.
Magyar oskarżył też Rosję o wspieranie Orbána w takim działaniu. - Nasi eksperci ds. bezpieczeństwa stale odpierają ataki, które mogą pochodzić z sieci międzynarodowych wspierających rząd Orbána - zaznaczył.
Czytaj też: Dywersja na torach. Trwają "zatrzymania osób"
Jakie będą konsekwencje cyberataku?
Incydent nie pozostał bez odpowiedzi ze strony rządu. Szef kancelarii premiera, Gergely Gulyás, nazwał sytuację dowodem nieodpowiedzialności partii TISZA, pisząc na Facebooku: "To, jak traktują dane ludzi, pokazuje, jak traktowaliby później kraj". Dodał, że taka sytuacja podważa wiarygodność opozycji.
Przeczytaj również: Zaskakujące znalezisko. Stado nietoperzy mieszkało w sportowych butach
Péter Magyar zapewnił jednak, że mimo ataku, prawybory zostaną przeprowadzone jeszcze w tym miesiącu, korzystając z alternatywnej platformy online. Węgrzy z niepokojem obserwują rozwój sytuacji, pamiętając, że nie jest to pierwszy raz, gdy krytycy rządu są ofiarami cyberataków.
Jakie są poprzednie przypadki cyberataków?
To kolejny przypadek cyberataku wymierzonego w węgierską opozycję. W 2021 roku podobne działania doprowadziły do zawieszenia pierwszych prawyborów opozycji. Organizatorzy tamtych wyborów twierdzili, że atak najprawdopodobniej pochodził z zagranicy.
Źródło: X.com, euractiv.pl