Gorące zakusy radnych
Pomysł likwidacji Zespołu Elektrociepłowni
Bielsko-Biała ma zwolenników i przeciwników. Gdyby doszło do
zamknięcia przedsiębiorstwa, pracę straciłoby ponad 200 osób -
pisze "Dziennik Zachodni".
Strategia rozwoju przygotowana przez bielski Ratusz w ogólnym zarysie zakłada zaopatrzenie miasta w ciepło w oparciu o dotychczasowy, zmodernizowany Zespół Elektrociepłowni Bielsko-Biała. Nie jest to jednak jedyne lansowane rozwiązanie. Ostatnio pojawił się pomysł zlikwidowania bielskiej elektrociepłowni.
Zdania czy jest on realny i słuszny są podzielone, ale zniknięcie z bielskiego krajobrazu dwóch ogromnych kominów wydaje się być dla niektórych kuszące. Poza względami ekologicznymi niektórzy radni podnoszą również argumenty ekonomiczne. Gmina ma według nich zyskać olbrzymi, korzystnie położony teren niemal w centrum miasta.
Bielska elektrociepłownia nie jest już szczytem techniki. Działające tam urządzenia są dopuszczone do eksploatacji tylko do 2010 roku. Żeby mogła później funkcjonować, niezbędna jest modernizacja zakładu. Jej koszt szacowany jest przez fachowców nawet na 40 mln zł. Tymczasem tuż obok, w Czechowicach-Dziedzicach, działa inna elektrociepłownia, która właśnie przeszła modernizację i z powodzeniem mogłaby zaopatrywać Bielsko-Białą w energię cieplną. To właśnie dlatego kilku radnych zaczęło lansować teorię zamknięcia starej bielskiej elektrociepłowni i wyburzenia kominów.
Prezydent Jacek Krywult jest zwolennikiem dalszego korzystania z usług bielskiego producenta ciepła. Z Południowym Koncernem Energetycznym, do którego należy bielski Zespół Energetyczny, prowadzi rozmowy w sprawie modernizacji i choć uchwała Rady Miejskiej dopuszcza kilka zgłoszonych podczas sesji wariantów rozwiązań, niczego nie przesądza, daje tylko sygnał do kierunków negocjacji z koncernem. (PAP)