Goprowcy oddają hołd ofiarom wypadków na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej
Od ponad 10 lat przed dniem Wszystkich Świętych ratownicy jurajskiej grupy GOPR obchodzą niektóre skałki i jaskinie Jury Krakowsko-Częstochowskiej zostawiając przy nich wystrugane z brzozowych gałęzi krzyże i płonące znicze. Oddają w ten sposób hołd ofiarom wypadków, które tam się wydarzyły.
Razem z ratownikami chodzą uczniowie klasy o profilu ratownictwa górskiego z liceum w Łazach. To dla nich swoista lekcja. Odwiedzając te miejsca razem z uczestnikami prowadzonych tam akcji i słuchając opowieści o ich przebiegu, poznają odpowiedzialność, która ciąży na ratownikach - powiedział naczelnik jurajskiej grupy GOPR, Piotr Van der Coghen.
Podkreślił, że - mimo planów - dotąd nie powstał na terenie Jury jeden symboliczny cmentarz czy miejsce pamięci ofiar wypadków w jaskiniach, skałkach czy ruinach średniowiecznych zamków. Co roku giną tam kolejne osoby, tylko w ostatnie wakacje jurajscy goprowcy odnotowali pięć ofiar śmiertelnych.
Mieliśmy w ostatnim czasie czarną serię różnych dziwnych zdarzeń. Kilkakrotnie akcje poszukiwania zaginionych osób kończyły się znalezieniem zwłok, było też dużo samobójstw - wskazał Van der Cohen. Ofiary to zwykle niedoświadczeni lub niefrasobliwi turyści i wspinacze, ale też znani alpiniści i instruktorzy wspinaczki.
Goprowcy przypominają, że pozornie łagodne i łatwe do sforsowania skałki bywają zdradliwe. Ich zdaniem, jurajskie skałki - jako stosunkowo niewielkie - usypiają czujność eksplorujących je osób. Wskazują, że upadek z 20-30-metrowej wysokości jest porównywalny z upadkiem z 10-piętrowego wieżowca.
Doroczną akcję odwiedzania miejsc tragedii ratownicy rozpoczynają na kilka dni przed dniem Wszystkich Świętych, kończą zwykle w Zaduszki. Najniebezpieczniejszymi miejscami na Jurze są skały Góry Zborów, Okiennika, Krucze Skały, ruiny zamków w Bobolicach i Mirowie oraz jaskinia Wielka Studnia Szpatowców.