PolskaGolgota - Wzgórze Czaszki

Golgota - Wzgórze Czaszki

Ta panorama pozwala lepiej zrozumieć treść Wielkiego Piątku, głębiej ją przeżyć. Myślę, że wrażenia estetyczne i artystyczne uzupełniają się z przeżyciami duchowymi tych, którzy klękają przed tą sceną w Wielki Piątek i Wielką Sobotę, czy Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, kiedy Grób jest już pusty. Dzięki wpatrzeniu się w ten obraz, wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat stają się bliższe i bardziej zrozumiałe - twierdzi ojciec Fidelis Maciołek, gwardian klasztoru Bernardynów w Krakowie.

Golgota - Wzgórze Czaszki

14.04.2006 | aktual.: 14.04.2006 08:23

Grób Zmartwychwstania Pańskiego w kościele Bernardynów, największy w Małopolsce, gromadzi co roku w Wielką Sobotę kilka tysięcy ludzi, którzy przyjeżdżają tu specjalnie nie tylko ze wszystkich dzielnic miasta, okolic Krakowa, ale i z całej Polski. Miejsce nastraja do skupienia, zadumy, refleksji i modlitwy jak żadne inne. To wielka zasługa bernardynów, którzy dbają, aby Grób Chrystusa był tradycyjny. - W wielu innych kościołach wprowadza się elementy związane ze współczesnym życiem, sytuacją w kraju. - U nas tego nie ma, a ludzie dziękują nam, że nie muszą ocierać się o politykę - mówi gwardian klasztoru.

Szczególnie przywiązani do kościoła pw. św. Bernarda ze Sieny są byli lwowiacy, którzy darzą panoramę Golgoty szczególnym sentymentem. Niektórzy pamiętają jeszcze czas, kiedy była pokazywana w kościele pw. św. Andrzeja Apostoła ? klasztoru oo. Bernardynów we Lwowie. Dla tej zresztą świątyni - na zamówienie i według zaleceń ówczesnego przeora lwowskiego klasztoru, ojca Innocentego Kominka - panorama była malowana. Wizja Tadeusza Popiela W burzowej scenerii rozświetlonej błyskawicami pojawiają się tłumnie postacie potępionych i zbawionych. W geście rozpaczy trzyma się za głowę pędzący na oślep Judasza do którego właśnie dociera świadomość okropnej zdrady... Widać trzy krzyże i świątynię jerozolimską. Poniżej grota i otwarty Grób z leżącym Chrystusem... Całość panoramy uzupełnia zwykle scenografia z przestrzennymi formami olbrzymich głazów, sugerujących przepastną grotę.

Tajemnica Golgoty zawsze inspirowała malarzy, a Tadeusz Popiel (1863-1913), uczeń Jana Matejki, realizował zlecenie lwowskiego przeora z zapałem i pełnym poświęceniem. Tym bardziej że wcześniej pracował przy monumentalnym dziele Jana Styki o tej samej tematyce. Tym razem Popiel malował obraz sam, w Zakopanem, gdzie wynajął olbrzymią willę na pracownię. Do pozowania do scen zbiorowych, oddanych z ekspresją, korzystał z usług górali. Natomiast postaci biegnącego do piekła, rozpaczającego Judasza nadał własne rysy! Malowanie obrazu łączyło się z dramatycznym losem malarza, który był wówczas ciężko chory na gruźlicę. Być może zdawał sobie sprawę z nieuchronnie nadchodzącego końca, co sprawiło, że modlił się i malował w wielkim skupieniu i trudzie. Powstało najważniejsze dzieło jego życia i największe - długości 10 metrów i wysokości 7 metrów.

Obraz Golgoty - namalowany w 1907 roku, na specjalnie tkanym na tę okoliczność w Czechach płótnie - po raz pierwszy został publicznie wystawiony w 1911 roku, we Lwowie. Peregrynacje obrazu Mała Golgota Tadeusza Popiela, zwana tak dla odróżnienia od wcześniej powstałej (w 1896 roku) Golgoty Jana Styki, o rozmiarach 15 metrów wysokości i 60 metrów długości, ma swoją ciekawą historię. Od 1911 roku do wybuchu wojny była eksponowana w kościele pw. św. Andrzeja Apostoła we Lwowie. W czasie wojny została zwinięta i ukryta w klasztorze, a w 1946 roku - po uzyskaniu specjalnego pozwolenia - przewieziono ją do Rzeszowa, do klasztoru oo. Bernardynów. Nie było tam tyle miejsca, by płótno swobodnie rozwinąć, leżało więc zwinięte w korytarzach klasztornych. - Po wojnie - przez przesunięcie granicy współbracia zakonni stracili kilkanaście klasztorów po wschodniej stronie, m.in. Lwów i Sokal. Jednak opuszczając tamte tereny myśleli, iż to tylko chwilowa sytuacja, że czas ich nieobecności na wschodzie będzie krótki -opowiada
ojciec Fidelis. - Dlatego większość rzeczy, które zabierali, jak np. obraz Matki Bożej Sokalskiej, czy relikwie św. Jana z Dukli, przywożono do Rzeszowa, blisko granicy, licząc, że to tylko czasowe ich miejsce. Nikomu wtedy nie mieściło się w głowie, że można nie wrócić do Lwowa. Pamięta to nasz współbrat - Antoni Dębski, który peregrynował wraz z obrazem Golgoty ze Lwowa przez Rzeszów aż do Krakowa - wyjaśnia gwardian klasztoru. Golgota przewieziona została do Krakowa dopiero w latach 60.

Zasługi brata Antoniego Brat Antoni Dębski był przez 50 lat zakrystianinem w krakowskim klasztorze Bernardynów. - Ale jego serce pozostało we Lwowie, doskonale pamięta co się działo w Sokalu - opowiada ojciec Fidelis, który przyznaje, że dzięki zabiegom brata obraz trafił do Krakowa. Dębski zajął się nim troskliwie. Nie czyni tego już teraz, bo stan zdrowia na to mu nie pozwala. Ale jeszcze niedawno opowiadał, w jakim stanie Golgota została przywieziona do naszego miasta. - Maltretacja płótna była wielka, obraz miał dwie poziome rysy - wspominał brat Antoni. Twierdzi też, że Golgota tuż po przewiezieniu spod wschodniej granicy była poddawana renowacji przez konserwatorów z Wawelu.

- Z początku rozwijanie płótna sprawiało duże trudności. Obraz niosło jednocześnie 12 kleryków, a przy ustawieniu go przed Wielkanocą w kościele pomagali pracownicy Teatru im. J. Słowackiego. Płótno było naciągane na specjalne żerdzie i stelaże. Przód obrazu obudowywano za każdym razem kamieniami, aranżując grotę - opowiadał brat Antoni. Teraz cała praca zwijania i rozwijania zabytkowego płótna jest zmechanizowana. To zasługa brata Antoniego, który nad tym urządzeniem pracował całe lata.

Obecnie Golgota wyjeżdża z wnęki kościoła przylegającej do kaplicy Błogosławionego Szymona, nawinięta na specjalnym bębnie na specjalnej kolejce, skonstruowanej przez brata Antoniego. Dalsza obsługa maszynerii wymaga pracy kilku osób, które przez dwa tygodnie budują Grób Chrystusa. W tym roku pracami kierują ojciec Jonasz i brat January, a sama Golgota zajmuje prawie całą boczną nawę przed kaplicą Błogosławionego Szymona, która jest w tym czasie całkowicie zastawiona świąteczną aranżacją. Kolejnym pomysłem brata Antoniego było zastąpienie pierwszoplanowego dominującego fragmentu obrazu Jezusa Chrystusa, który jest obecnie zastępowany dyskretnie postacią siedzącego anioła i białego całunu.

- W czasie rezurekcji postać Chrystusa znika z Grobu, a ludzie nawet tego nie zauważają - cieszy się gwardian klasztoru. Ten nowy, wymienialny fragment panoramy namalowała przed paroma laty zmarła niedawno siostra Bernarda Sidełko z klasztoru ss. Sercanek w Krakowie. Na ratunek dziełu Panorama Tadeusza Popiela jest jedynym istniejącym w Polsce obrazem tej wielkości, starającym się zobrazować to, co piszą ewangeliści o zdarzeniach na Golgocie, Wzgórzu Czaszki. To cenne, unikatowe dzieło - wystawiane od ponad 50 lat pod Wawelem - w przyszłym 2007 roku obchodzić będzie jubileusz stulecia istnienia. Sędziwy wiek płótna i peregrynacje sprawiły, że nie jest ono w najlepszym stanie.

Nieznaczne, aczkolwiek istotne ubytki, prześwity i popękania kwalifikują je do kolejnej, niezbędnej konserwacji. - Szukamy sponsorów, którzy by mogli wspomóc renowację - apeluje ojciec Fidelis. - Kiedy zacząłem się tym energicznie zajmować, okazało się, że obraz nie jest wpisany do rejestru zabytków! - mówi gwardian klasztoru. - Bez tego trudno pozyskać sponsorów i finanse. Co więcej, nie ma żadnej dokumentacji obrazu, dlatego trzeba zlecić opracowanie historyczne i konserwatorskie. Będzie to praca pionierska. Dlatego klasztor wystąpił do wojewódzkiego konserwatora zabytków, aby Golgotę wpisano do rejestru zabytków.

Ewa Kozakiewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)