Gminy Słubice i Gąbin szykują się na powrót mieszkańców
Sytuacja w gminach Słubice i Gąbin ustabilizowała się na tyle, iż podejmowane działania skoncentrowano m.in. na przygotowaniu miejscowości z zalanych terenów na powrót mieszkańców, a także na opracowaniu strategii załatania wyrw w wale przeciwpowodziowym.
29.05.2010 | aktual.: 29.05.2010 01:30
Jak poinformował wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, specjalne zespoły prowadzą inwentaryzację zalanych gospodarstw, oceniając m.in. stan konstrukcyjny budynków. - Już teraz wiadomo, że duża część budynków będzie wymagała niestety rozbiórki - powiedział. W miarę ustępowania wody mieszkańcy będą otrzymywali pomoc, m.in. przy osuszaniu gospodarstw.
Kozłowski powiedział, że w rozlewisku powstałym po przerwaniu przez Wisłę wału w Świniarach w minioną niedzielę woda stale opada, chociaż tempo spadku jest trochę wolniejsze niż wcześniej. Pierwsze miejscowości, jak Życk Polski, Życk Nowy i Rybaki, woda już odsłoniła.
- Sytuacja jest jeszcze poważna, ale stabilna. Wierzymy, że nic tragiczniejszego niż to, co się stało, już się nie stanie. Dlatego w piątek, gdy ksiądz proboszcz z kościoła w Dobrzykowie pytał, czy może odprawić w niedzielę mszę świętą, doszliśmy do wniosku, że sytuacja jest na tyle bezpieczna, że może - oświadczył Kozłowski.
Podkreślił, że cały czas jednym z priorytetowych działań jest zaopatrywanie w żywność i wodę pitną tych, którzy nie chcieli się ewakuować z zalanych gospodarstw i nadal pozostają na terenie rozlewiska, które - jak powiedział wojewoda - przypomina jeszcze w dalszym ciągu "największe mazowieckie jezioro". Pomoc taka dociera do około 170 osób.
Jak zaznaczył Kozłowski, teren rozlewiska w gminach Słubice i Gąbin jest "szczelnie zabezpieczony" przed ewentualnymi kradzieżami poprzez systematyczne kontrole wodnych patroli policyjnych, wspieranych przez śmigłowiec, przystosowany do prowadzenia monitoringu także w nocy.
Kozłowski przypomniał, że od czwartku do odwołania na całym obszarze rozlewiska w godzinach nocnych obowiązuje zakaz pływania łódkami innymi niż służb ratowniczych, po to, by nie pojawiały się tam osoby postronne. - Dotąd nikt nie zgłaszał jakiejkolwiek kradzieży - dodał wojewoda.
Według niego, w przyszłym tygodniu rozstrzygnie się prawdopodobnie kwestia terminu załatania wyrw w wale przeciwpowodziowym - w Świniarach, gdzie wał przerwała Wisła, a także w Dobrzykowie, gdzie wał wysadzono prewencyjnie, by skierować wodę z zalanych terenów z powrotem do koryta rzeki.
- Zamknięcie wału to kwestia, która powoli staje się strategiczna. Termin tej operacji, która będzie prowadzona zarówno z wody, przy użyciu pogłębiarek, jak i z lądu, zależy jednak od tempa obniżania się poziomu Wisły, i ustępowania wody na terenach powodziowych - uściślił wojewoda.
Powódź w gminach Słubice i Gąbin pod Płockiem spowodowała wezbrana Wisła, która w niedzielę rano przerwała wał w miejscowości Świniary. Zalany został obszar o powierzchni 6 tys. ha i ponad 20 miejscowości zamieszkałych przez około 4 tys. osób. W ramach akcji ratowniczej ewakuowano 2,5 tys osób oraz ponad 2 tys. 300 zwierząt hodowlanych i domowych.
Aby ograniczyć napływ wody z Wisły na zalane tereny zapełniono część wyrwy w Świniarach betonowymi blokami oraz workami z piaskiem i gruzem, a pod Dobrzykowem wysadzono część wału przeciwpowodziowego, co spowodowało, że napływająca woda zaczęła wracać z powrotem do koryta rzeki.
W samym Dobrzykowie wzniesiono z worków z piaskiem zaporę, która powstrzymała spływającą wodę, broniąc w ten sposób przed zalaniem inne miejscowości, w tym także lewobrzeżną część Płocka - dzielnicę Radziwie.
W piątek minął tydzień od wprowadzenia alarmu przeciwpowodziowego w Płocku oraz w siedmiu nadwiślańskich gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Mała Wieś, Bodzanów, Słupno, Słubice, Gąbin i Nowy Duninów. Alarm nadal obowiązuje.