Trwa ładowanie...
23-02-2004 06:58

Gmina traciła 60 tys. zł rocznie

W centrum Gdańska działa nielegalnie firma budowlana. Gdański przedsiębiorca znalazł sposób na zaoszczędzenie 60 tysięcy złotych rocznie.

Gmina traciła 60 tys. zł rocznieŹródło: Dziennik Bałtycki
d7qu4k9
d7qu4k9

Wydzierżawił od GZNK działkę o powierzchni 1000 m kw w strefie ochronnej, na której miał uprawiać rośliny jednoroczne. Dzięki temu płacił miastu jedynie 100 zł rocznie. Tymczasem w rzeczywistości na działce przy ul. Malczewskiego 133 Krzysztof B. prowadził od kilkunastu lat zaplecze budowlane swojej firmy. Wiedzieli o tym urzędnicy miejscy i na proceder przymykali oczy. Dopiero po wielu skargach mieszkańców zainteresowali się sprawą i tydzień temu Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych wypowiedział panu B. dzierżawę. Działalność firmy doprowadziła do dewastacji lokalnej drogi i zniszczenia skarpy. Mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich domów. Jak to możliwe, że przez tyle lat właściciel działki, GZNK, nie interesował się swoją własnością? Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy i kto zapłaci za szkody, które wyrządził prywatny przedsiębiorca przy cichym przyzwoleniu lokalnych władz?

W centrum Gdańska pod okiem urzędników miejskich od blisko 13 lat nielegalnie działa firma budowlana. W miejscu przeznaczonym na przydomowe ogródki Krzysztof B., właściciel Bud-Remu, trzyma ciężki sprzęt budowlany, fragmenty instalacji, cegły itp. Po okolicy jeżdżą ciężarówki B., rozjeżdżając lokalne drogi. Jak to możliwe?

Mieszkańcy

Krzysztof B. dzierżawi działkę o powierzchni ponad 1000 m kw. od Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Działalność firmy jest nie tylko uciążliwa dla okolicznych mieszkańców, ale także może zagrażać ich bezpieczeństwu. Działka bowiem swoim zasięgiem obejmuje teren ochrony wodociągu i wysoczyzny skarpy. - Odkąd pamiętam były tutaj te garaże i trwały jakieś prace - opowiada jeden z mieszkańców. - Robotnicy cięli deski, gotowali smołę, jeździły samochody ciężarowe... Zdaniem B., zarzuty są nieprawdziwe. - Na tym terenie nic się nie dzieje, nie są prowadzone żadne prace budowlane - usłyszeliśmy od niego.

Łakomy kąsek

Tereny położone w okolicy ulic Na Zboczu, Sołeckiej i Narewskiej oraz Malczewskiego bez wątpienia są atrakcyjne. Znajdują się blisko centrum miasta, a jednocześnie trochę na uboczu. Dla firm to nie lada kąsek. Problem w tym, że nie są przeznaczone pod działalność gospodarczą. Bud-Rem za dzierżawę działki płaci miastu około 100 zł rocznie. Gdyby firma wydzierżawiła ten teren pod działalność gospodarczą, musiałaby płacić przynajmniej 5 tys. zł miesięcznie, czyli 60 tys. zł rocznie.

d7qu4k9

Sprawdzą

- Wystarczy tam pojechać, by przekonać się, że działa tam firma - mówi Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta Gdańska. - Zamierzam wystąpić do nadzoru budowlanego o zbadanie czy skarpa zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Na prośbę mieszkańców, jesienią ub. roku na Malczewskiego 113 zjawiła się Straż Miejska. - Doprowadziliśmy do uporządkowania terenu - mówi Krystyna Molin, zastępca komendanta SM na Chełmie. Usunięto dwa silosy usytuowane poza częścią dzierżawioną, a z działki zabrano materiały budowlane. Zdaniem mieszkańców części materiałów wcale nie usunięto, ale po prostu zakopano. - Trzeba zrobić ekspertyzę i zbadać, co znajduje się pod powierzchnią działki - zapowiada radny Piotr Dzik, zajmujący się tą częścią miasta.

Grzech zaniechania

Tymczasem urzędnicy GZNK, który zarządza tym terenem, nawet po kilku wizytacjach nie podjęli działań, aby sprawę wyjaśnić. Dopiero w ubiegłym tygodniu, gdy zainteresowaliśmy się tą sprawą, Zarząd wydał decyzję o wypowiedzeniu umowy dzierżawy Krzysztofowi B.

Właściciel Bud-Remu twierdzi, że żadnego pisma nie otrzymał, a poza tym działka jest własnością prywatną. Owszem, była prywatną własnością, ale w 1979 roku przeszła pod zarząd gminy. - Trzeba ocenić ciężar zaniechania i wyciągnąć konsekwencje - tak komentuje nielegalne działania firmy Tadeusz Skuras, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w gdańskim magistracie. - Gdyby doszło do tragedii, koszty poniesie dzierżawca, o ile udowodni mu się winę. Jeśli nie, zapłaci właściciel terenu, czyli GZNK. Mimo wielokrotnych prób nie udało nam się porozmawiać z przedstawicielami Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych na temat interesu pana B.

Izabela Kasperska

d7qu4k9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7qu4k9
Więcej tematów