Główny oskarżony w procesie "ośmiornicy" wziął winę na siebie
Jeden z głównych oskarżonych w procesie
"ramienia zbrojnego" łódzkiej "ośmiornicy", Marek W., tuż przez
zamknięciem przewodu sądowego zmienił większość swoich
wyjaśnień i wziął na siebie winę za najcięższe przestępstwa, m.in.
zabójstwo, zlecenia i usiłowanie zabójstwa.
14.04.2006 | aktual.: 14.04.2006 15:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wcześniej gangster obciążał innych oskarżonych, licząc na nadzwyczajne złagodzenie kary.
W toczącym się od 2,5 roku przed łódzkim sądem okręgowym procesie odpowiada 15 osób. Są one oskarżone m.in. o zabójstwa, podkładanie ładunków wybuchowych i porwania biznesmenów. Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. dwaj domniemani szefowie ramienia zbrojnego "ośmiornicy" Marek W. i Jacek B., pseudonim Lelek, Ireneusz S., pseudonim Sisi, oraz były mistrz świata juniorów w strzelectwie Robert R., który jest oskarżony o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa na zlecenie mafii.
Właśnie m.in. tego ostatniego w swoich wyjaśnianych "oczyszczał" Marek W. Mówił, że to nie Robert R., ale gangster, którego nazywał "Sasza", zastrzelił na jego zlecenie w sierpniu 1999 roku łódzkiego gangstera o pseud. Ryba. Przyznał też, że to on sam w kwietniu tego samego roku strzelał do innego podejrzanego o udział w łódzkiej "ośmiornicy" Włodzimierza G., pseud. Bokser; mężczyzna został postrzelony w głowę, ale przeżył.
Marek W. wyjaśnił, że kupił od Roberta R. broń snajperską, nie mówiąc, do czego jest mu potrzebna; opowiadał, że później rozpuścił plotkę, że to R. strzelał. Jak dodał, temu ostatniemu to nie przeszkadzało, bo był w konflikcie z "Bokserem".
Oskarżony wyjaśniał również, że to także on sam zabił płatnego mordercę z Ukrainy o pseudonimie Pasza, który wcześniej na zlecenie mafii zastrzelił jednego z bossów łódzkiego świata przestępczego - "Grubego Irka". Przyznał również, że to on stoi za zabójstwem właściciela hurtowni alkoholu z Tomaszowa Mazowieckiego - Pawła A., który nie chciał się podporządkować i płacić haraczu łódzkiej mafii.
Pytany przez sąd dlaczego dopiero teraz zdecydował się na taką szczerość, Marek W. mówił, że musiał obciążyć inne osoby, żeby mógł skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary, ale "ciężko mu było z tym żyć". Nie odpowiedział na pytanie, czy były jakieś inne powody zmiany wyjaśnień; później się rozpłakał.
Zaskoczona treścią wyjaśnień była obrońca Marka W., mec. Joanna Agacka-Indecka, która wnioskowała nawet o odroczenie rozprawy, aby mogła skonsultować się z klientem; ten jednak nie chciał konsultacji. Nie przewidywałam treści tych wyjaśnień. Jest to suwerenna decyzja oskarżonego. Część wcześniejszych swoich wyjaśnień podtrzymał, ale w części rzeczywiście wziął całkowitą winę za najpoważniejsze przestępstwa na siebie - powiedziała dziennikarzom mec. Agacka-Indecka.
Prokurator Stefan Zakrzewski podkreślał w rozmowie z dziennikarzami, że akt oskarżenia nie opiera się wyłącznie na wyjaśnieniach Marka W., a każdy zarzut ma poparcie w co najmniej kilku dowodach.
Proces, podobnie jak pozostałe sprawy członków "ośmiornicy", toczy się przy zastosowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa. Ochraniają go antyterroryści, a większość oskarżonych zasiada za kuloodpornymi szybami.
Według prokuratury, grupa działała od listopada 1998 roku do czerwca 2001 na terenie województw: łódzkiego, opolskiego, zielonogórskiego i kujawsko-pomorskiego. Gangsterzy dokonywali zabójstw, rozbojów z użyciem broni, wymuszeń rozbójniczych i podkładali ładunki wybuchowe. W grupie istniało hierarchiczne podporządkowanie. Marek W. dobierał osoby, które miały dokonać konkretnego przestępstwa. Jedni byli zabójcami, inni dokonywali rozbojów, a jeszcze inni - wymuszeń rozbójniczych.
Obok trzech zabójstw i usiłowania zabójstwa prokuratura zarzuca też członkom grupy porwanie dla okupu trzech przedsiębiorców - jednego z Zielonej Góry i dwóch z woj. kujawsko- pomorskiego. Jednego z porwanych sprawcy przetrzymywali przez 10 dni i obcięli mu sekatorem kawałek palca. Oskarżonym o najcięższe zbrodnie grozi kara dożywocia, pozostałym do 15 lat więzienia.
Łódzka "ośmiornica" to związek przestępczy wykryty przez organa ścigania w czerwcu 1999 roku. Zajmowała się przestępstwami gospodarczymi i podatkowymi, ale miała też na swoim koncie zabójstwa, napady i uprowadzenia dla okupu.