ŚwiatGłosowanie na Białorusi

Głosowanie na Białorusi

Białorusini głosują w wyborach
parlamentarnych i referendum konstytucyjnym, które ma umożliwić
rządzącemu od 10 lat prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence
pozostanie u władzy. Choć wybory rozpisano na 17 października,
każdy mógł oddać głos prawie przez cały poprzedzający tydzień -
w ciągu pięciu dni frekwencja sięgnęła 18%.

Głosowanie na Białorusi
Źródło zdjęć: © AFP

17.10.2004 | aktual.: 17.10.2004 11:28

Mimo obowiązującej ciszy wyborczej rano pojawiły się pierwsze wyniki oficjalnych sondaży powyborczych (tzw. exit polls). Podał je w telewizji Leonid Awierin, przewodniczący organizacji "Młodzież za Białorusią", która prowadzi te badania. Według niego z przebadanych rano ponad 8 tys. wyborców prezydenta Łukaszenkę poparło w referendum 80,7%. Niezależne sondaże przedwyborcze wskazywały, że prezydenta chce poprzeć 39% Białorusinów.

Chcieli mieć wolne

Z możliwości głosowania przedterminowego najwięcej, bo aż 23% uprawnionych, skorzystało w Mińsku. Przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jarmoszyna tłumaczy, że w stolicy jest najwięcej studentów, którzy głosowali wcześniej, by mieć w weekend wolne.

W niedzielę, mimo deszczu, do lokali wyborczej wciąż napływają ludzie. Choć tłumów nie widać, jeszcze przed otwarciem w niektórych punktach czekały kolejki, w większości starszych ludzi. Przed punktami wyborczymi otwarto bufety z produktami spożywczymi i piwem, które - jak zapowiadano od kilku dni - są sprzedawane bez marży. Szefowa zaopatrzenia zapewniała w telewizji, że w bufetach będzie "wszystko, o czym każda gospodyni marzy, by mieć na stole".

Władzom zależy na jak największym udziale obywateli w głosowaniu, gdyż do uzyskania korzystnego dla prezydenta wyniku referendum konieczne jest poparcie ponad połowy z 7 mln uprawnionych. Dzięki niemu Łukaszenka mógłby usunąć z konstytucji zapis ograniczający pełnienia urzędu prezydenta do dwóch kadencji i wystartować w wyborach prezydenckich w 2006 r.

332 kandydatów na 110 miejsc

W wyborach parlamentarnych o 110 miejsc w niższej izbie parlamentu - Izbie Reprezentantów ubiegać się będzie 332 kandydatów. Pierwotnie zarejestrowano 408 kandydatów. Później część wycofała się z wyborów, a część została skreślona, głównie pod pretekstem obrazy prezydenta lub uchybień w prowadzeniu kampanii wyborczej.

Rejestracji nie zdołali uzyskać obecny i były prezes Związku Polaków na Białorusi, Tadeusz Kruczkowski i Tadeusz Gawin. Podstawą odmowy była większa od dopuszczalnych 5% liczba zakwestionowanych podpisów na listach poparcia kandydatów.

Białoruskiej opozycji, która zarzuca władzom plany sfałszowania wyników głosowania - zwłaszcza przedterminowego, udało się wprowadzić do walki wyborczej ok. 100 kandydatów, mniej więcej połowę tego, co planowała. Większość odrzuconych kandydatów dostawała odmowy uzasadniane podobnie jak liderzy mniejszości polskiej, a także błędami w deklaracjach majątkowych (w niektórych wypadkach na sumy równowartości kilku złotych).

Międzynarodowa obserwacja

Na wybory akredytowano 667 obserwatorów międzynarodowych, w tym prawie 287 z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i 154 ze Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). 28 obserwatorów zgłosiły ambasady w Mińsku, w tym sześciu ambasada RP.

Lokale wyborcze, których w 10-milionowej Białorusi otwarto blisko 6700, będą czynne do 20.00 (19.00 czasu polskiego). Przeprowadzenie niezależnych sondaży powyborczych (tzw. exit polls) zapowiedział bałtycki oddział Instytutu Gallupa. Pierwsze wyniki oczekiwane są w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)