Głośno o Kolumbijczykach w Polsce. Mają już nawet związek zawodowy
O Kolumbijczykach pracujących w Polsce stało się głośno po tragicznej bójce w miasteczku Nowe w woj. kujawsko-pomorskim. Od ciosu nożem zginął wówczas 41-letni Polak. - Są w Polsce firmy, na przykład w branży spożywczej czy obróbce drewna, gdzie cała produkcja opiera się na pracy cudzoziemców - mówią nam związkowcy, którzy zrzeszają pracowników z Ameryki Południowej.
O Kolumbijczykach pracujących w Polsce stało się głośno po tragicznej bójce w miasteczku Nowe w woj. kujawsko-pomorskim. Od ciosu nożem zginął wówczas 41-letni Polak. Po zbrodni opisywaliśmy, czego szukają przybywający do Polski imigranci. Wielu z nich pociesza się, że "początek emigracji zawsze jest trudny, ale potem będzie lepiej".
Po tragedii w Nowem lokalny zakład mięsny zatrudniający Kolumbijczyków zdecydował się zakończyć współpracę z całą grupą cudzoziemców. "Wszyscy zostali odesłani do domu" - przekazał wiceprezes firmy Waldemar Bugalski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Wskazał na kwestie bezpieczeństwa i napięte nastroje społeczne jako powody tej decyzji.
To nie zmienia faktu, że pracowników w Ameryki Łacińskiej w Polsce jest coraz więcej. Raporty Straży Granicznej mówią, iż obywatele Kolumbii stali się trzecią grupą (po Gruzinach i Ukraińcach) podejmująca się nielegalnego wykonywania pracy – 1082 osoby złamały w tej kwestii przepisy. Ponad 300 osób przekraczało nielegalnie granicę Polski, 617 osób podczas kontroli nie miało dokumentów na legalny pobyt. Dane pochodzą z 2024 roku. Na początku 2025 odnotowano wzrost tych statystyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rekonstrukcja rządu. Politycy odpowiadają, kogo nie chcą
Kolumbijczycy się organizują
Związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej starają się pomóc pracownikom pochodzącym z Ameryki Łacińskiej w ich kontaktach z pracodawcami. Ignacy Jóźwiak ze związku zawodowego poinformował, że utworzona w 2023 roku Komisja Związkowa Pracowników i Pracownic z Ameryki Łacińskiej początkowo była tylko nieformalną grupą osób. Dziś związek ma 150 członków, którzy rozpoczynają walkę o realne zmiany - od legalizacji pracy i zabezpieczeń socjalnych, po konfrontację z agencjami pośrednictwa pracy i pracodawcami stosującymi nielegalne praktyki wyzysku. Doświadczają go m.in. Kolumbijczycy pracujący w Polsce.
Ignacy Jóźwiak tłumaczy też kontrowersje i kulisy strategii biznesowej zatrudniania cudzoziemców. - Dzień pracy trwa 12, czasem 14 godzin. Nie ma urlopu, zwolnień lekarskich, nie są przestrzegane zasady BHP, warunki są skrajnie trudne - mówi związkowiec.
- Kolumbijczycy pozostają zależni od pracodawcy, nie znają języka polskiego, mają niepewny status w Polsce. Nawet jeśli odejdą, to można ich szybko zastąpić Filipińczykami, Nepalczykami czy kolejną grupą Kolumbijczyków lub pracowników z innych krajów Ameryki Południowej. Dlatego właśnie powinni się organizować i dlatego wspieramy ich w tych działaniach - dodaje.
Kolumbijczycy założyli związek zawodowy. Oto ich postulaty
Ignacy Jóźwiak, który w OZZIP pełni funkcję koordynatora ds. migracji wskazuje, że jego organizacja od lat przygotowywała się do uzwiązkowienia pracujących w Polsce cudzoziemców. Wychodzi z założenia, że w obecnej dynamice rynku pracy powinni oni otrzymywać wsparcie od związków zawodowych i być ich częścią. Dlatego powstała Komisja Pracowników i Pracownic z Ameryki Łacińskiej. Przewodniczącą jest obywatelka Meksyku. Postulaty komisji to: umowy o pracę zamiast umów cywilnoprawnych, rejestracja w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, legalizacja zatrudnienia wraz z dostępem do urlopów i zwolnień lekarskich.
Według Jóźwiaka wielu Kolumbijczyków przyjeżdża na podstawie ruchu bezwizowego, nieświadomie wplątując się w nielegalne mechanizmy pośrednictwa pracy.
- Agencje w Kolumbii i w Polsce wprowadzają ludzi w błąd, obiecując legalizację pobytu i pracy już na miejscu. W rzeczywistości bardzo często podpisywane są fikcyjne umowy, których nikt nigdzie nie rejestruje. W razie wypadku pracownik zostaje z niczym, nawet o tym nie wiedząc - tłumaczy działacz.
Opisuje, że powstała "strategia biznesowa wyzysku" Kolumbijczyków. Dla agencji i przedsiębiorstw korzystających z pracy migrantów jest to sytuacja typu "win-win", ponieważ otrzymują tanich i zdyscyplinowanych pracowników, którzy w obliczu niepewnego statusu w Polsce nie mają pola do negocjacji.
Kolumbijczycy trafiają najczęściej do najcięższych sektorów: przetwórstwo spożywcze, zakłady mięsne, produkcja palet czy pakowanie towarów. Związek ostrzega, że ci ludzie pracują często bez żadnego ubezpieczenia, a ich pobyt w kraju jest nieuregulowany. - W razie kontroli grozi im deportacja, a w razie wypadku brak pomocy. Agencje pokazują im nawet fałszywe dokumenty z logo polskich instytucji, żeby "potwierdzić", że wszystko jest legalne - dodaje Jóźwiak.
Kolumbijczycy w Polsce. Szara strefa to tysiące osób
- Najbardziej dramatyczne są sytuacje, gdy ludzie wskutek konfliktu z agencją, opóźnień w wypłatach lub nagłego zniknięcia pracodawcy zostają nagle bez dachu nad głową. Odnotowaliśmy przypadki, gdy po prostu lądowali na ulicy, z bagażem, bez środków do życia - relacjonuje związkowiec.
Związek odnotował pierwsze wypadki przy pracy: jak złamana ręka, utrata części palca, a także incydenty, gdzie posłuch u cudzoziemców wymuszano groźbami użycia broni. W 2024 roku, kiedy minimalna stawka godzinowa netto wynosiła 22,7 zł, Kolumbijczycy, którzy z nią rozmawiali, pracowali za 16-17 zł na godzinę.
Zdaniem Jóźwiaka gwałtowny wzrost zatrudnienia Kolumbijczyków w Polsce widoczny był w 2024 roku. Wydano wówczas do ponad 33 tys. zezwoleń na pracę (występuje o to pracodawca dla konkretnej osoby). Nie wiadomo, ilu Kolumbijczyków skorzystało z zezwoleń i przyjechało do naszego kraju. Niedawne analizy rynku pracy firmy Gremi Personal mówiły o 16,3 tys. pracujących Kolumbijczyków, którzy opłacają ubezpieczenie w ZUS. Ilu ich rzeczywiście pracuje w Polsce, nikt nie policzy, ze względu na istnienie szarej strefy. Wyrywkowe kontrole służb co kilka dni ujawniają grupy nielegalnych pracowników z tego kraju.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski