Głodówka przeciw prywatyzacji szpitala w Starachowicach
15 pracowników szpitala w Starachowicach głodowało w proteście przeciwko planom prywatyzacji lecznicy. Ma ona obecnie ponad 50 mln zł długów. Związkowcy chcą rozmów z samorządem powiatu w tej sprawie.
W opinii głodujących decyzję o prywatyzacji szpitala należy podjąć dopiero, gdy będą już znane zapowiadane przez rząd nowe regulacje dotyczące oddłużenia publicznych placówek ochrony zdrowia.
Jak poinformowała w imieniu protestujących szefowa szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Wanda Gut, uczestnicy głodówki zaapelowali do radnych klubu PiS o zdjęcie z porządku obrad czwartkowej rady powiatu punktu dotyczącego przekształcenia własności szpitala. Chodzi o to, by problem ten można było przedyskutować także poza samorządem.
Radni klubu PiS zapoznali wcześniej uczestników protestu ze swym stanowiskiem w sprawie przyszłości szpitala. Opowiedzieli się oni za przekształceniem go w spółkę komunalną i zapowiedzieli, że będą przekonywać do dokonania takiej zmiany całą radę powiatu.
Według nieoficjalnych informacji, które docierały do związkowców, lecznica może stać się własnością polsko-amerykańskich Klinik Serc lub spółki ze 100% udziałem samorządu powiatowego. W proteście przeciw obu zamysłom we wtorek 10 osób rozpoczęło protest głodowy.
Starosta starachowicki Andrzej Matynia zadeklarował, że samorząd powiatu nie pozbędzie się majątku, który stanowi szpital. Radni zdecydują natomiast, czy oddłużenia lecznicy należy dokonać z udziałem Kliniki Serc. Jej personel wykonuje już obecnie dla szpitala usługi medyczne w zakresie kardiodynamiki.
W lipcowym referendum 97% załogi szpitala opowiedziało się przeciw przekształceniu go poprzez likwidację. Z kolei oferta Klinik Serc jest nie do przyjęcia dla załogi, ponieważ uwzględnia zatrudnienie tylko "białego" personelu.
Starachowicki szpital czeka w najbliższym czasie przeprowadzka do nowej siedziby. Mimo deklaracji władz samorządowych, że baza ta zostanie ewentualnie wydzierżawiona w przyszłości, pracownicy szpitala obawiają się, że przejdzie ona w prywatne ręce na własność, a temu są przeciwni.