Głodnych nie karmić!
Jeśli restauratorowi po bankiecie zostają patery kanapek, litry zupy i nie ma co z nimi zrobić, to... wyrzuca. Gdyby chciał nakarmić bezdomnych – straciłby jeszcze więcej. Bo od wydanych bezpłatnie porcji musi płacić podatek. Od wyrzuconych – nie.
04.02.2006 | aktual.: 04.02.2006 16:24
Jak twierdzą właściciele restauracji, każda z nich byłaby w stanie za darmo wykarmić ok. 10 osób głodnych dziennie. Ale nie może – przepisy na to nie pozwalają.
VAT-em w dary
Codziennie restauratorzy muszą wyrzucać całe przygotowane jedzenie, które im zostaje. A przecież można by karmić głodnych, bezdomnych, czy zwierzęta w schroniskach. Można by, gdyby dało się to zrobić za darmo. Niestety, restauratorzy, piekarze, czy cukiernicy musieliby od tego odprowadzać VAT do urzędu skarbowego. - Od każdej wydanej porcji musiałabym zapłacić 7 proc. VAT. Do tego trzeba sporządzić specjalny wykaz i protokół opisujący każdą wydaną za darmo porcję. Od różnicy między ceną zakupu towaru a sprzedaży trzeba zapłacić podatek – opowiada Zofia Golusińska, właścicielka restauracji Al Fredro i Murna w Poznaniu. – Jeżeli człowiek chce być w porządku wobec urzędów i unijnych dyrektyw, nie może rozdawać jedzenia.
Pomoc nie pomoc
Co chwilę do restauracji wpadają kolejne kontrole, gdyby okazało się, że ktoś je za darmo - mogłoby się zacząć dochodzenie, czy są na to papiery i odprowadzony podatek. Wobec tego wszystkie resztki idą po prostu do młynka i są wyrzucane. W najlepszym razie są zabierane jako odpadki i karmione są tym zwierzęta. Jednak do schroniska też nie można oddać za darmo. Kilka lat temu, kiedy zostawała zupa zdarzało się, że właściciele restauracji m.in. państwo Golusińscy zabierali kocioł i jechali na dworzec nakarmić bezdomnych. Teraz taka sytuacja nie może mieć miejsca. – Niektóre z tych przepisów nie pozwalają na pomoc innym, są bezduszne. W takiej samej sytuacji są np. piekarnie. Jednodniowego chleba nie wolno im też oddawać za darmo, a przecież nikt tego nie kupi – tłumaczy Zofia Golusińska.
– Jeżeli trzeba komuś pomóc, to staram się zawsze to zrobić – opowiada Karolina Wolko, właścicielka Gospody Młyńskie Koło. – Jest jednak też i druga strona medalu. Nie możemy karmić w restauracji osób bezdomnych, które zwracają się do nas o pomoc. Są też osoby, które starają się wykorzystywać dobroć serca innych i po prostu naciągają. Inni natomiast, mimo udzielonej im pomocy np. żywnościowej mają, pretensje i żądania. Trzeba też oddzielić pojęcia jednorazowej pomocy i stałej opieki, a nie wszyscy to rozumieją. – Bardzo chętnie przyjmowalibyśmy taką pomoc – mówi Elżbieta Paprzycka z Pogotowia Społecznego. – Parę lat temu, kiedy widocznie nie było trzeba za to płacić podatków, albo nie było takich kontroli, otrzymywaliśmy w ramach pomocy np. żywność, która została po weselach, czy bankietach, a także pieczywo z piekarni.
Elżbieta Podolska